Czyżby Czyż ?





   Szukałam w Empiku książki napisanej przez starszą panią didżejkę, nie znalazłam, może dlatego, że nie pamiętałam imienia i nazwiska tylko wesołą twarz spoglądającą z okładki.
Znalazłam natomiast "Dwanaście srok za ogon" Stanisława Łubieńskiego, która adekwatnie do delikatności treści leżała w kącie, na dole półki - jedna.

  Pamiętam dyskusję nad tą książką w TV Kultura i rozmowę z autorem. Jak rzadko kiedy, zaproszeni krytycy zgodnie (!) zachwycali się tą niepozorną pozycją. I ja jak rzadko kiedy zachwyciłam się rozmową z autorem - nie zawsze takie rozmowy wypadają na korzyść piszącego. Pamiętam panią, która z pewnością siebie wystrzeliła: " Tak, to ja jestem tą kochanką opisaną w Pod Mocnym Aniołem ", a ja już wiedziałam, że tej rozmowy z Pilchem nie przeczytam.

  "Dwanaście srok za ogon" rozwala mi duszę, że tak uderzę patetycznie. No, ale skoro tak jest...
Można się zdziwić: "Przecież to książka tylko o ptakach", ale jak napisana!
Są ludzie, którzy widzą więcej. To tak jak jedna osoba na sto pozna, że jesteś zakochana; inni będą widzieć smutek, nerwowość lub posądzać o gorączkę.

"Okazało się, że pasja zmienia na zawsze. Możesz już nie chodzić po bagnach i lasach, ale twój wzrok zawsze przykuje przelatujący dzięcioł. Nigdy nie pozostaniesz obojętny na połyskliwe piękno pierwszych wiosennych szpaków. Zawsze przystaniesz na dźwięk nieznajomego śpiewu.
Nigdy nie przestaniesz obserwować." Pisze Łubieński.

  Nie należę do ptasich speców, choć ptaki zawsze (tzn. odkąd zamieszkałam na wsi;) wzbudzały mą ciekawość połączoną z respektem i szacunkiem. Swoją wolnością, kruchością i pięknem.
Ilekroć zbieram z trawy martwego ptaka (moja kotka niestety jest kilerką) zdumiewa mnie jego lekkość.
Jednemu ptakowi, chyba Muchołówce szarej, dzieci pośmiertnie nadały imię Franek, zakopały pod drzewem i zanosiły do nieba modlitwy za Franka:).
  Niektóre gatunki pokazują się kiedy chcą, trudno je pochwycić okiem aparatu (nie to co żądne sławy wróble - te to lubią pozować;), ale mam świadomość, że żyją gdzieś w koronach drzew lub w krzakach.
   Uwielbiam słuchać ptasiej mowy. Ona też informuje o zmianie.
Skończyły się już wiosenne, godowe trele, teraz rano budzi mnie pohukiwanie kukułki - ciche, jakby z oddali - jak nadchodzący chłód i mgła.

  Czytając Łubieńskiego czuję się jak uczennica liceum, która z wypiekami na twarzy uczy się tego co ją interesuje;). Zmusza mnie do ciągłego zaglądania do wujcia googla, jeśli nie znajdę opisu danego gatunku w książce o ptakach.
Szczerze się przyznam, że pogłębiłam swoją wiedzę o Chełmońskim - nie wiedziałam, że był wnikliwym obserwatorem przyrody i ciekawie malował ptaki (w czasach kiedy nie było smartfonów i internetu!), dbając o detale, oddając ich naturę.
Mam nadzieję, że dzięki tej książce okaże się, iż jeszcze dużo rzeczy nie wiem;).

  Oto zdjęcia (zrobione własnymi rękoma) moich skrzydlatych sąsiadów. Nie ma wśród nich "naszego" jastrzębia (choć pewnie to nie jastrząb, bo słusznie Łubieniecki twierdzi, że: "Ptaki drapieżne rzadko widzi się z bliska, nic dziwnego, że dla większości ludzi wszystkie pozostają na zawsze jastrzębiami "), którego często widzimy jesienią i zimą na nagiej gałęzi przy drodze lub na polu.











1. Bażant łowny - samiec (widok z okna).
2. Dzięcioł duży, pstry, wielki (widok z okna).
3. Kos i żarłoczny wróbel;). Pierwszy na moim drzewie, drugi na talerzu Panny Loli
4. Białe gołębie kojarzące mi się ze spacerującymi siostrami zakonnymi;).
5. Trznadel - ale nie jestem pewna (w pierwszej chwili myślałam, że to kanarek;).
6. Szczygieł - też nie jestem pewna (widok z kuchni).
7. Wróble - ona i on (widok z okna).
8. Szpak (widok z okna).

A dzisiaj czuję się jak Czyż - paski i coś żółtego;)

Komentarze

  1. ta starsza Didzejka, której szukałaś to nie przypadkiem DJ Vika?

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie wyglądasz i masz świetną torbę.
    Ostatnio w Gdańsku widziałam kobietę 50+ z oryginalną Birkin Hermesa. Ubrana była bardzo średnio, sądzę, że nabyła to cudo w jakimś lumpie nieświadoma, że ma torebkę wartą kilkadziesiąt tysięcy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może ja też nieświadoma jestem? Torbę kupiłam na targu staroci;))

      Usuń
  3. Też ostatnio przyglądam się ptakom dzięki mojej córeczce, która odkrywa "żyjątka". Dzisiaj obserwowałyśmy gołębia skubiącego kromkę chleba na śmietniku ;) nigdy dotąd nie przyszłoby mi do głowy, by tak długo wpatrywać się w ptaka, analizować, jak trzyma kromkę pazurkami, tłumaczyć co robi :) Widziałyśmy też sójkę, a w dziecięcych książeczkach sójka jest i można od razu przypomnieć sobie nazwę ptaka. Szkoda, że jak dorastamy przestajemy fascynować się tym, co nas otacza na co dzień i nie poświęcamy otoczeniu uwagi, tj. to robią dzieci, które nie podarują żadnemu kotu, psu itd. :-) Pozdrawiam Gosia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, dzieci sprawiają, że zyskujemy zapomniany zachwyt nad światem. Tak prosto pojmują świat, jeszcze wolne od lęków. Np.dziś mój syn zburzył pajęczynę, którą hodowałam 2 tyg. i na moje zmartwienie zareagował: "To nic, pająk zrobi sobie drugą" - genialnie proste!:))

      Usuń
  4. Ja się tak szykowałam do przeczytania postów u Ciebie, że nie mogłam dobrać odpowiedniego momentu. W końcu jednak herbata przygotowana, chwila spokoju wygospodarowana, tylko czekolady starczyło na ten jeden post;)
    To może być ciekawa książka, po tym malutkim fragmencie ciężko wnioskować, ale jednak wydaje się napisana w pięknie delikatny wręcz kruchy sposób, skłaniający wyobraźnię do układania w głowie krajobrazów, lasów..
    W kwestii ubraniowej jak zwykle podoba mi się prostota, ale z pazurem (skórzana spódnica). Ten pasiak wygląda bardzo COSowo, zastanawiam się czy dobrze mi intuicja wytrawnej lumpeksowej łowczyni podpowiada;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja mam jeszcze pierniki z Torunia;)
      Pasiak z Zary.
      Intuicja mi podpowiada, że książka by Ci się spodobała - duuużo przyrody i odniesień do sztuki:)

      Usuń
  5. Lubię ptaki - bociany i żurawie na łące naprzeciwko mojego domu niezmiennie mnie fascynują, ale palpitacji serca dostałam jak ptak (nie bocian na szczęście ani żuraw) wleciał mi przez okno do łazienki. Z jakiego gatunku był ptak nie wiem - czarny cały dość mały - może szpak? Na szczęście zdecydował się wylecieć na zewnątrz podczas gdy ja się zastanawiałam jak go wyprosić :-) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żurawie! To naprawdę masz pięknie:)
      U mnie kiedyś trzy ptaki odbiły się od szyby, spadły na parapet i zaczęły się kłócić;)

      Usuń
  6. Magda!...uwielbiam Cię czytać i zawsze będę:)

    OdpowiedzUsuń
  7. jak Ciebie się dobrze czyta!
    masz nosa do książek - gdy coś opisujesz mam do Ciebie 100% zaufanie, że polecasz to, co warte uwagi, a jeśli masz jakieś zastrzeżenia - to słuszne :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Moja mama zainteresowała się ptakami po sześćdziesiątce, więc dostała ode mnie skromny atlas i w razie problemu z rozpoznaniem gatunku walę do niej jak w dym :-) Sama oglądam i miziam wszelkie żyjątka - dziś jeżowca.
    A propos kotów killerów (moja mi jeszcze nic nie przyniosła) zawsze mam ubaw z sąsiadów, którzy odbierają swoim futrzaków bardziej lub mniej żywe gryzonie i ptaki, po czym walą im nauczkę typu "Tak się nie robi, niedobry Kazik/Zuzia". I tak nawet kilka razy dziennie :-D
    Uśmiałam się też ostatnio z męża, który strasznie narzeka na jaskółki brudzące nam kostkę brukową w jednym i tym samym miejscu. Fakt, siedzą bezczelnie na antenie tv raptem półtora metra nad naszymi głowami i nic sobie z nas nie robią. Ostatnio ze stoickim spokojem wieszałam obok nich pranie tłumacząc Mirkowi, że nie ma rady na te gadziny, będą wracać. Ten zezłoszczony zaczął machać na nie ścierką i dopiero gdy nieomal trzepnął jedną z nich, odleciały. Przy czym Mirek sam prawie zleciał, ale w dół, bo mamy tymczasowo zdjętą z tarasu barierkę. Niestety, mąż ma w planach antenę o jak najbardziej niedostępnym dla ptaków kształcie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale czy z naturą zwierząt da się walczyć? Moja kotka na wpół dzika, nie walę jej kazań, bo i tak mam wrażenie, że patrzy na mnie z pobłażliwością;)Miałam dziś w ręku obrożę z dzwoneczkiem dla niej, by odstraszała ptaki, ale pomyslałam, że to działa w obydwie strony - ona też będzie słyszalna dla różnych psów puszczanych luzem i nie dokonałam zakupu.

      Uśmiałam się z Twojej historii i jestem niezmiernie ciekawa kształtu anteny, który zniechęci ptaki;))

      Usuń
  9. Pani Magdo jest Pani piękną kobietą zarówno wewnątrz jak i na zewnątrz! Nie mogę się napatrzeć jak wspaniale Pani wygląda. A jeżeli chodzi o tekst to chciałoby się więcej i więcej - bardzo dobrze się czyta Pani przemyślenia :) Myślę, że synkowie będą mieli super żony/partnerki skoro w domu mają taki przykład kobiety zadbanej, oczytanej, doceniającej piękno świata :)
    Pozdrawiam
    Magda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo!

      Mam nadzieję, że przyszłe żony/partnerki moich synów będą też zadowolone - chłopaki myją naczynia ;))

      Usuń

Prześlij komentarz

Chcesz coś napisać? Śmiało! Najwyżej odgryzę rękę jeśli nie będzie mi się podobać ;D