H&M vs. SH wg Miło. Pół żartem, pół serio ;)



   Od czasu do czasu Poczta Polska podrzuci mi katalog H&M, który z przyjemnością i pełną świadomością, że to reklama (która czasami działa;) oglądam.
 Skoro, jak głosi okładka, MUSZĘ znać trendy na NOWY SEZON, to nie ma zmiłuj się. Wychowana w komunistycznym duchu karności, odruchowo podporządkowuję się.
Obracam kartki z lubością zauważając, że ja już pewne rzeczy w szafie mam i to z lumpeksu - niektóre nawet z metką H&M.
  Patrzę na ceny produktów i doznaję potężnej satysfakcji. Matko! Bluza z kapturem za 79 zł? Ja kupiłam za 6 zł. Kurtka pilotka (wygląda jak bomber, hmmm) za 149zł, ja swoją czarną kupiłam za 20 zł. Itd., itd.

  Przekonanie, że lumpeksy są dla biedoty odchodzi do lamusa. Wystarczy spojrzeć na społeczeństwo kotłujące się przy wieszakach w dzień kiedy wszystko idzie za 15 zł/kg. Są babcie emerytki i te zrobione na wysoki połysk a la dyrektorki banków; nauczycielki, matki z dziećmi, psiapsiółki w wieku balzakowskim, łowczynie metek, gimnazjalistki, licealistki, artystki i ...mężczyźni;).

  Szmateksy przestały być synonimem obciachu, aczkolwiek zawsze będą istniały istoty, które nigdy nie przekonają się do zakupów w tym przybytku grzebania. No i dobrze, mają do tego prawo.

Są rzeczy "z najnowszych trendów", które z powodzeniem znajdziemy w sh. Wiem, trzeba grzebać, chodzić i czasami mieć szczęście. Ale ile radości jak się w końcu trafi. Nabiera się wtedy przekonania, że dzień potrafi być pełen niespodzianek;).
  Dana rzecz może się różnić szczegółami od tej z katalogu/ z wystawy, lecz dajmy sobie prawo do tego, żeby "prawie jak" nie robiło istotnej różnicy. A co!

Co możemy znaleźć z tzw. "musisztomieć" w sh?

1. Hit sezonów - bombery (stare - flejersy).
2. Bluzy z kapturem. Ja poluję na wielgachną w stylu Vetements (zwariowałam na ich punkcie!).
3. Luźne koszule: białe, w paski (nawet z H&M identyczne jak u nich w sklepie), błękitne.
4. Katany.
5. Obszerne swetry i zgrabne kardigany.
6. Dżinsy jakie chcesz - rurki, dzwony; a postrzępić nogawki sama możesz.
7.Parki - mam jedną z metką H&M;).
8. Zamszowe płaszcze, kurtki.
9. Trencze.

Jasne, że nie znajdziesz tam bluzeczek z falbankami, które teraz święcą triumf, ale może za rok, za dwa? Cierpliwości;).
Nie należy też od razu zakładać sobie pasa cnoty na zachcianki w sieciówce. Nie bądźmy fanatykami;).

Ciekawa jestem czy już szykujecie się powoli na jesień i czy udało się wam coś upolować ciekawego w lumpeksie?

 Mi parę rzeczy i owszem. Jakąś ich część przedstawiam Wam w prywatnym katalogu "H&M vs. SH wg Miło". Pół żartem, pół serio ;).






Miłego tygodnia i szaleństwa w sh! ;)))

Komentarze

  1. Brawo Magda! Wyglądasz lepiej, niż laski z katalogu - serio! Głównie dlatego, że, przepraszam za wyrażenie, nie jesteś z metra cięta i chociaż łupy z sh wpisują się w trendy, nie wyglądasz jak co druga dziewczyna mijana na ulicy. Uwielbiam takie podejście do mody :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa:* Mam 160 cm wzrostu, więc raczej jestem niska, ale lubię tę swoją "małość". Na powyższych zdjęciach widać, że modelki już nie tyle są bardzo szczupłe, ale i długie;)

      Usuń
  2. Jejku genialny wpis! Ja uwielbiam ciucholandy za ich nieodgadnione rewiry :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Bomba! Twoja sesja dużo fajniejsza niż w katalogu :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. O Magdo! Ten post dobitnie podkreśla Twój dystans do posiadania, do mody, trendów. :)
    Ja wolę wpaść do SH i zaszalec, nawet w ciemno- przymierzalnie to często zbędny luksus wg właścicieli takich sklepów- zamiast wychodzić z H&M zawiedziona, bo zazwyczaj na wieszakach ciuchy kończą się na rozm.38 zamiast na (moim) 44.
    Dodam tylko, że piszę tę wiadomość w Vansach za dyszkę, w rurkach idealnych za zeta i lnianym oliwkowym wdzianku, które dostałam od sąsiadki ( zakup z ciuchlandu, nietrafiona rozmiarówka, na moje szczęście ;) ).
    Dzięki za ten wpis.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoja stylówka brzmi nieźle :) Vansy - w latach 90-tych to był mus;)

      Usuń
  5. Jeśli chodzi o H&M, to nie jestem zachwycona ich jakością. A w miejscowych lumpeksach ceny z kosmosu i nic ciekawego. Chyba zacznę wybierać się na zakupy w twoje okolice! Twoje zestawienia są dowodem, że warto. Nawet wydając na przejazd do Ciebie oszczędzę kupę kasy :-D

    OdpowiedzUsuń
  6. :))))
    świetne!

    zawsze chodzę do moich sh w dzień resztek. ofc także z powodu poznańskiego skąpstwa ;) ale głównie dlatego, że w przebranych łatwiej się szpera, a gust mam, najwyraźniej, niemainstreemowy, skoro znajduję czego mi trzeba ;)
    trendy, cóż. raczej olewam, kierując się tym co mi się podoba. ale czasem się zdarza, że oszaleję na punkcie jakiejś rzeczy, a sezon-dwa później to jest hit ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny pomysł!:D i bardziej podobają mi się Twoje interpretacje trendów (zielone spodnie, kolor kurtki).
    Co do lumpeksów to podoba mi się różnorodność dostępnych w nich ubrań, można kupować rzeczy w swoim stylu niezależnie od trendów. Ceny, to wiadomo. Ale też ten klimat, te niespodzianki. No i kiedyś na jakąś rzecz się tak długo poluje i wyczekuje. Kiedy w końcu ją się znajdzie, to radość jest znacznie bardziej długotrwała niż gdybym po prostu poszła po to coś do sklepu. Tak miałam ze słynnymi spodniami kulotami (nie wiem czy dobrze to słowo piszę;), za którymi chodziłam od ponad roku. W tym roku wreszcie znalazłam swój egzemplarz w rozsądnej lumpeksowej cenie, co ciekawe z pewnością sprzed dekady lub więcej.

    OdpowiedzUsuń
  8. Genialne!!! Jesteś niesamowita!!! Twoje zestawienia przeglądam i przeglądam i oderwać się nie mogę. Brawo! O tak - nauczycielki też nie stronią od SH ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Chcesz coś napisać? Śmiało! Najwyżej odgryzę rękę jeśli nie będzie mi się podobać ;D