Śmiertelnie poważnie.

Niewątpliwie powoli wkraczam w strefę cienia, tego życiowego. Więcej pogrzebów niż ślubów. Tak już jest. Nie mam problemów, by o tym pisać, aczkolwiek, nie  bójta się, nie będzie rwania szat i przeklinania.
Kiedyś uczestniczyłam w pogrzebie w stanie permanentnego zakochania i dziwne to było, bo doświadczałam sprzecznych uczuć: smutku i euforii. I płacz i śmiech, tylko nie wiadomo z jakiego powodu. Od histerii do apatii i trudno odgadnąć co czym spowodowane. Byłam też świadkiem gdy podczas przemowy pożegnalnej zaczął pierdzieć mikrofon, a  jedyne słowa, które przerywały zakłócenia brzmiały: "halo". Wyglądało to tak, jakby z wielkiego balona nagle wypuszczono powietrze, część ludzi stojących z tyłu śmiała się do rękawa. Tak już jest: tragizm miesza się z komizmem.
Przyznam się jeszcze, że z racji swojej pasji nie mogę się powstrzymać, by nie patrzeć na głowy, konkretnie na fryzury. Czy to w kościele, czy podczas "pochodu". Niedawno właśnie widziałam kobietę 50+ z wygolonymi bokami (na głowie;) - wyglądała super, miała do tego okulary w czerwonych oprawkach. Bratnia dusza;).

I nie wiem czy gdyby nie minione zdarzenia sięgnęłabym po książkę pt. "Zakład pogrzebowy przedstawia! Dobrze, że do nas trafiłeś" Petera Wilhelm'a. Sam tytuł już mnie mocno zaintrygował.
Książka powstała na podstawie bloga, prowadzonego przez w/w autora, który chciał odpowiedzieć na nurtujące ludzi pytania dotyczące jego pracy.
Np. "Czy można położyć się na próbę w trumnie, czy możemy kompostować "zielonych" i zjadaczy muesli, czy moglibyśmy odebrać i skremować żywą, złą teściową, czy jakiś zmarły czasami wstaje, czy nie boję się kiedy jestem w piwnicy, czy miałem kiedyś naprawdę grubego faceta, czy wykorzystujemy trumny dwa razy..."
Autor opisuje swoją pracę, jak funkcjonuje zakład pogrzebowy, z jakimi klientami ma do czynienia i z jakim rodzajem śmierci. Historie opisane przez niego są czasami smutne, momentami wzruszające, a nawet zabawne. Cóż, tematyka nie wyklucza tego, że książka jest "ciepła", a nawet jak dla mnie podnosząca na duchu.
Polecam!


No i na koniec przedstawiam Wam się w wersji bardziej kobiecej niż ostatnio, żebyście sobie nie myśleli drodzy czytelnicy, iż moja fryzura ma coś wspólnegoz dżąder, a ja przeistaczam się w faceta. No, no, no.
Męski styl bardzo mnie pociąga i jest wg mnie seksowny, lecz nawet ja mam czasami ochotę na dekolt;)
A podczas upału najwygodniejsze dla mnie są kombinezony, bo mają spodenki i nie muszę się krygować przy siadaniu. Jedyna niewygoda występuję podczas załatwiania pewnych potrzeb w sekretnym miejscu.
Polecam w ogóle nie pić, zwłaszcza kawy i piwa.
Ale kombinezon ładny, prawda?




 Zdjęcia: Ewelina
Dzięki kochana!
Buziaki:*

Komentarze

  1. Ooo mnie ta książka też intryguje...dodaję do mojej listy lektur :) A Ty wyglądasz tak uroczo w tych groszkach, że napatrzeć się nie mogę!

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, zgadza się kawy i piwa nie pić, ale kombinezony nosić! Też sobie kupiłam, ale właśnie zupełnie niekobiecy.

    OdpowiedzUsuń
  3. groszki są w dechę! piękny kombinezon. w lecie Ci do twarzy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Grochy... mmm... lubię :) Pierwsze Twoje zdjęcie od góry - moje ulubione, takie z katalogu :)
    Fajnie Ci w tej fryzurce, odważnie ale fajnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. śliczne groszki, śliczna madzia. <3 książkę muszę koniecznie przeczytać!

    całuski!

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję dziewczyny za komcie:)

    OdpowiedzUsuń
  7. 'dżąder' haha uśmiałam się:) pozdrawiam słonecznie!

    OdpowiedzUsuń
  8. No tak, rzeczywiście nie w porę powołałam się na minimalistyczną czerń i biel;) Ale ładnie Ci też w romantycznym wydaniu, fajna odmiana;] Hahaha kombinezon jest strasznie kłopotliwy w tej wstydliwej materii, zwłaszcza jak się jest gdzieś w plenerze;]

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajnie się Ciebie czyta, umiejętnie łączysz tematy. Nabrałam ochoty na kombinezon. Nawet jeden udało mi się zmierzyć, ale niestety obraz w lustrze zniechęcił mnie do nabycia. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz ile ja zmierzyłam kombinezonów, zanim zdecydowałam się na ten w grochy? Mnóstwo. Na cienkich ramiączkach odpadają, chyba, że do łażenia po ogródku, niektóre w kroju fatalne. Ale w końcu znalazłam coś idealnego:)Powodzenia i Tobie!

      Usuń
  10. Ha, kiedy zaczynałam się w Leksykonie Śmierci Wielkich Ludzi. A kombinezon cudny, normalnie pin up. Tak patrzę na te Twoje fryzury i nie potrafię przewidzieć, co jeszcze wymyśli sz. A coś na pewno.:)

    OdpowiedzUsuń
  11. temat zaiste ciekawy...przypomina mi się wątek pogrzebow i podejscia do smierci Czechów u Mariusza Szczygła. Obraz dosc szokujacy w porownaniu do polskiego podejscia. Kombi baaardzo kobiecy i retro! tylko jak ppiszesz... w toalecie trzeba sie wowczas rozebrac niemal do rosolu..

    OdpowiedzUsuń
  12. @M. Szmaragda - mogę być już tylko łysa, bo doczepianie włosów raczej nie wchodzi w grę;)
    @Sigrun - "Zróbmy sobie raj" już na moim stoliku. Słyszałam, że Czechom się nie chce nawet urn z prochami zmarłego odbierać, bo skoro śmierć to koniec, no to koniec. Ponoć też jest u nich hipsterska moda na katolicyzm - taka mniejszość...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Chcesz coś napisać? Śmiało! Najwyżej odgryzę rękę jeśli nie będzie mi się podobać ;D