Koleżeńsko.
Przedstawiam Wam Kasię, a raczej jej włosy;). Kasia przyjechała na jakiś czas do mojej wioseczki, do swojej mamy. Na razie mieszka w Grecji. Ma 8-miesięczną córeczkę. Lubi prostotę, naturalne kolory i wygodę. Piszę o tym dlatego, iż wszystkie te informacje są istotne gdy planuje się fryzurę dla kogoś.
Kasia wcześniej nosiła asymetrycznego boba, ale fryzura nie wyglądała korzystnie, gdyż włosy są lekko kręcone, jest ich dużo. Głowa też nabrała objętości;). Włosy się już tak nie kręciły, a gdy odrosły Kasia robiła sobie kok na czubku głowy, bo wygodnie. Ponieważ musi się nachylać dużo przy małym dziecku i chce zapuszczać włosy, zaproponowałam jej wyrównanie włosów i minimalne cieniowanie (Kasia chciała mieć możliwość upinania włosów, bez konieczności używania wsuwek itp.).
Dzięki Kasi dowiedziałam się, że dla mam, które karmią dzieci piersią, najlepszą farbą do włosów jest Inoa L' Oreal, farba fryzjerska bez amoniaku. Wybrałyśmy dwa kolory na poziomie ciemnego blondu - zmieszałam dwa różne złociste odcienie. Wyszło bardzo naturalnie i o ton jaśniejsze. Farba jest rewelacyjna: pokrywa małą ilość siwych włosów, a kolory rzeczywiście wychodzą takie jak te poglądowe w palecie.
Jedyny minus to cena - ale warto!
Nie mam zdjęcia "przed", bo przy małym dziecku nie byłyśmy pewne, czy będzie w ogóle strzyżenie. Malutka była jednak łaskawa i jakoś z krótkimi przerwami udało nam się wszystko doprowadzić do końca:). Oto efekt:
Dzisiaj będzie wybitnie koleżeńsko:).
W końcu spotkałam się z Rudą vel Anią z bloga Going Inside. Jest jeszcze bardziej sympatyczna niż na blogu, w komentrzach; reasumując w światku wirtualnym. I wcale nie zgadałyśmy się co do zielonych spodenek (tak samo jak do różowego z Agą w poprzednim poście;). Zdjęcie "za rączkę" jest? Odhaczone:)
Swoją drogą, dzięki blogowi poznałam fantastyczne osoby:).
Zdjęcia robił Michał- dzięki!
Na deser zachowałam coś słodkiego - jelonka:)
Pewnego dnia, a raczej nocy Bonisław obudził mnie piszczeniem...no doooobraaaa, co się nie robi dla ukochanego psa - wstanę i wypuszczę (ponieważ mieszkam w wiosce na uboczu, z mną pola i ...pola, mój pies rzadko chadza na spacery na smyczy). Done. Ja łeb do poduchy, słodko zasypiam, a tu jakiś pisko-płacz. Wystrachana biegnę za dom a tam próba sił (na piszczenie i szczekanie): Boniu i mały jelonek. Ganiają się wokół chaszczy. Jelonek zaszczekany, położył się zrezygnowany w koniczynie. Psa na ręce wzięłam do domu, żeby jelonek wrócił w miejsce, z którego odbiorą go rodzice. Boniowi w domu walnęłam kazanie Piotra Skargi, że tak nie wolno, że jelonek przerażony, może zgubić swoich rodziców i...a Boniu patrzy na mnie niewinnie mrugając oczami, wyraźnie ucieszony - eeee, jak moje dzieci, pomyślałam. Bez sensu;)
Oto jelonek, na którego widok od razu zniknęła senność, a serce podskoczyło z zachwytu:
Miłego wieczoru i dnia:)
Acha, wiersz:
Kasia wcześniej nosiła asymetrycznego boba, ale fryzura nie wyglądała korzystnie, gdyż włosy są lekko kręcone, jest ich dużo. Głowa też nabrała objętości;). Włosy się już tak nie kręciły, a gdy odrosły Kasia robiła sobie kok na czubku głowy, bo wygodnie. Ponieważ musi się nachylać dużo przy małym dziecku i chce zapuszczać włosy, zaproponowałam jej wyrównanie włosów i minimalne cieniowanie (Kasia chciała mieć możliwość upinania włosów, bez konieczności używania wsuwek itp.).
Dzięki Kasi dowiedziałam się, że dla mam, które karmią dzieci piersią, najlepszą farbą do włosów jest Inoa L' Oreal, farba fryzjerska bez amoniaku. Wybrałyśmy dwa kolory na poziomie ciemnego blondu - zmieszałam dwa różne złociste odcienie. Wyszło bardzo naturalnie i o ton jaśniejsze. Farba jest rewelacyjna: pokrywa małą ilość siwych włosów, a kolory rzeczywiście wychodzą takie jak te poglądowe w palecie.
Jedyny minus to cena - ale warto!
Nie mam zdjęcia "przed", bo przy małym dziecku nie byłyśmy pewne, czy będzie w ogóle strzyżenie. Malutka była jednak łaskawa i jakoś z krótkimi przerwami udało nam się wszystko doprowadzić do końca:). Oto efekt:
Dzisiaj będzie wybitnie koleżeńsko:).
W końcu spotkałam się z Rudą vel Anią z bloga Going Inside. Jest jeszcze bardziej sympatyczna niż na blogu, w komentrzach; reasumując w światku wirtualnym. I wcale nie zgadałyśmy się co do zielonych spodenek (tak samo jak do różowego z Agą w poprzednim poście;). Zdjęcie "za rączkę" jest? Odhaczone:)
Swoją drogą, dzięki blogowi poznałam fantastyczne osoby:).
Zdjęcia robił Michał- dzięki!
Na deser zachowałam coś słodkiego - jelonka:)
Pewnego dnia, a raczej nocy Bonisław obudził mnie piszczeniem...no doooobraaaa, co się nie robi dla ukochanego psa - wstanę i wypuszczę (ponieważ mieszkam w wiosce na uboczu, z mną pola i ...pola, mój pies rzadko chadza na spacery na smyczy). Done. Ja łeb do poduchy, słodko zasypiam, a tu jakiś pisko-płacz. Wystrachana biegnę za dom a tam próba sił (na piszczenie i szczekanie): Boniu i mały jelonek. Ganiają się wokół chaszczy. Jelonek zaszczekany, położył się zrezygnowany w koniczynie. Psa na ręce wzięłam do domu, żeby jelonek wrócił w miejsce, z którego odbiorą go rodzice. Boniowi w domu walnęłam kazanie Piotra Skargi, że tak nie wolno, że jelonek przerażony, może zgubić swoich rodziców i...a Boniu patrzy na mnie niewinnie mrugając oczami, wyraźnie ucieszony - eeee, jak moje dzieci, pomyślałam. Bez sensu;)
Oto jelonek, na którego widok od razu zniknęła senność, a serce podskoczyło z zachwytu:
Miłego wieczoru i dnia:)
Acha, wiersz:
Jam wdzięczny
śmiech
miękkimi
włosami głaskany
widać tylko
czubki dachów
firany do góry
nogami
zapach marzeń
dziecięcych
gumowa kaczka w
piasku
dorosłe ramię
obok
niby odgłos
zegara
w cichym pokoju
Pójdę tam
zostawię Ciebie
pozwól mi
jeszcze
trochę pobyć
dzieckiem
Jelonek <3
OdpowiedzUsuńI co, rodzice przyszli? Widziałaś? Będę się teraz martwić...
Masz ostatnio szczęście do spotkań. Trochę ci zazdroszczę, bo odkąd wróciłam do pracy nie mam na nic czasu :( Ale coś za coś...
Na pewno przyszli, sarny często zostawiają dzieci w polu i idą na "na łowy". Jelonek już kiedyś był na moim polu, ale daleko i udało mi się podejrzeć jego rodziców - jak już zmykali;)
UsuńWiem, że zostawiają dzieci, ale wiem też, że spłoszone czasem boją się wrócić, albo odrzucają młode. Tym bardziej się cieszę, że historia ma happy end :)
UsuńKapitalna fryzura, dziewczyna wygląda świeżo, lekko, radośnie. Ja też zazdroszczę spotkań.
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle... to faktycznie tu miło. :)
Udane postrzyżyny, ładna i świeża fryzura:) i jeszcze ta radość na twarzy Kasi:)
OdpowiedzUsuńUroczy jelonek. Biedak taki samotny, mam nadzieję, że sarni rodzic się po niego zgłosił:)
Kasi zazdroszczę włosów, a Tobie spotkania z Rudą. Chyba mnie zeżre ta zazdrość dzisiaj ;-)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jelonkowi rodzice wrócili po słodziaczka.
Zdolna jak ta lala :)) super fryzurę wykonałaś...a mały jelonek skradł mi serce :)))
OdpowiedzUsuńDzięki dziewczyny za komcie:)
OdpowiedzUsuńAle piękne ścięcie i jakże piękna kobieta! :)
OdpowiedzUsuń