Morning bida;)

Moim najlepszym zakupem grudnia (przynajmniej pierwszej połowy;) jest niewątpliwie szary szlafrok z Biedy. Przeceniony, milutki, cieplutki i kto wie, czy gdybym preferowała jeden, całodobowy strój nie robiłby za płaszcz;).
Mieszkając z dala od pokus ukrytych w Galeriach Handlowych łatwiej stawić mi czoła gorączce przedświątecznej. Wystarczy mi bombardowania mailami-spamami: szybki kredyt, super przecena, black friday, prezenty dla najbliższych itp.
Spędziłam aż pół dnia we wrocławskiej Galerii. Otumaniona głośną muzyką, po rozsądnych;) zakupach, uciekłam z lekko pobolewającą głową w stronę kawiarni na Ostrowiu Tumskim.
Nie będę rozwijać wątku, w tym temacie podobnie odczuwam jak Ajka, pod jej postem podpisuję się czterema łapami.
Wróciłam szczęśliwa do domu, że mam już TO za sobą, zadowolona, że zdobyłam odzienie wigilijno-sylwestrowe-być może. Ta oto sukienka i ten oto sweter. Wygodnie, miło, z miejscem na świąteczne obżarstwo;). Zapragnęłam być stonowana, wyglądać jak mamiszon - można by rzec, że poniekąd swojsko, bo jakby wstała z rana. Zainspirowałam się mijającym trendem odnośnie fryzury pt. MORNING BEAUTY. Ponoć trzeba się ostro postarać, by osiągnąć ów efekt: suszyć włosy w różnych kierunkach, użyć preparatu zwiększającego objętość (!), w przypadku włosów kręconych trzeba je najpierw wyprostować, a później pognieść w rękach.
Ja mam trochę ułatwione zadanie zw względu na długość włosów: myję je, zaczesuję do góry, daję odrobinę żelu i układam (czochram) palcami i już - morning beauty;).


Jaki jeszcze znalazłam sposób na przedświąteczny szał?
Układanie puzzli.
Odkąd mój młodszy syn zajął pierwsze miejsce w konkursie plastycznym organizowanym przez Urząd Skarbowy ("Nie bądź jeleń, weź paragon") i w nagrodę dostał puzzle 1000 kawałków, siedzimy i układamy.
Nie wciąż te same, nieee...Mikołaj przyniósł w darze jeszcze dwa opakowania puzzli - razem 2000 kawałków. Zdradzę Wam tylko sekret, że Mikołaj zrezygnował z pomysłu: Pustynia - 1500;).
Siedzimy na podłodze, w tle brzęczy radio Wrocław ("Twoje radio- na cały dzień!"-na na na) i obżeramy się ciastem.
W zimowe wieczory uwielbiam, gdy w domu pachnie ciastem. Od razu robi się cieplej i przytulniej.
Ostatnio koleżanka podzieliła się przepisem (przepisy zapisane ręcznie lub powycinane z gazet w starym zeszycie - cudo!) na ciasto drożdżowe bez wyrabiania. W sam raz dla tych co nie lubią się męczyć;).
Przyznam się Wam, że to było moje pierwsze podejście do ciasta drożdżowego; pierwsze i udane. Ze śliwkami. Taka byłam zadowolona, że gdy tylko blacha się zwolniła, zrobiłam z jabłkami, z orzechami i cynamonem. W sumie można to ciasto robić z czym się chce;).

 Oto przepis:
Ciasto drożdżowe (bez zagniatania!!!)

6 łyżek oleju
70 dag mąki
3 jajka
6 łyżek cukru 
1 cukier waniliowy
8 dag drożdży
1 szkl. mleka
szczypta soli
owoce sezonowe
kruszonka: ćwierć kostki masła, pół szkl. mąki, pół szkl. cukru.

Do miski wbić jajka, wsypać cukier, cukier waniliowy i sól. Wlać ciepłe mleko dodać drożdże, wszystko roztrzepać mikserem. Ciasto włożyć do foremki, nie czekając aż wyrośnie, na wierzchu ułożyć gęsto owoce. Posypać kruszonką. Piec 45 min. w temp. 180 stop.

W cieście drożdżowym najlepsze jest to, że smakuje wspaniale zaraz po upieczeniu jak i na drugi dzień z miodem lub z dżemem, a do tego gorąca herbata - mniam, mniam:).



A oto, co mi tak prześmiewczo w duszy gra:

" Hej, hej, hej mam pieniędzy coraz mniej.
Nie wystarczy na zakupy, nie mam za co żarcia kupić."

Oby się nie stało waszym hymnem;)).


....i moim też;)
Buźka:*

Komentarze

  1. uwielbiam takie cardigany workowate. kiecka ładna, ale ja bym ją na spodnie, jak wiesz, nosiła ;) x

    OdpowiedzUsuń
  2. Łiiiiiii tam, morning beauty mam codzień - po prostu się nie czeszę ;)

    Synowi gratulujemy pomysłu na pracę konkursową i oczywiście wygranej!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta śliczna belka... ja bym nie dała rady koło niej stanąć :-)
    Będziesz wyglądać w czasie świąt ciepło, uroczo i mamciowato.

    OdpowiedzUsuń
  4. @schronienie - a na jakie spodnie? Nie wiem jak ty, ale ja ze względu na swój niski wzrost, w spodniach do sukienki czułabym się lekko grubawo - a nie jak czcinka na wietrze;)
    @Biurowa - ja bez czesania wyglądam jak monster beauty;) W imieniu synka - dziękuję:)
    @grumpcia - jakoś bym Cię wepchnęła koło belki - zgięłabyś się wpół i gotowe;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na skinny jeans! ja po prostu nie noszę sukienek samych w sobie, chyba że na skinny jeans :))

      Usuń
    2. Zawsze zazdrościłam osobom, które umieją nosić spodnie z sukienkami, czują się w tym dobrze, tak nonszalancko;)
      Czy ja napisałam czcinka? Zwariować można, gdy się w kółko poprawia błędy dwóch urwisów: muj, powarznie, a do tego ćwiczy wymowę z logopedą;)Mama nie lepsza;)

      Usuń
    3. śmiesznie, gdyż bardzo dużo ludzi nazywa mnie 'Trzcina' lub 'Trzcinka' - ze względu na nazwisko ;) więc trafiłaś w sedno!

      Usuń
  5. tęskniłam!
    dobrze że są puzzle. to zawsze trochę mniej kasy na nervosol.
    przeczytałam wnuczkę do orzechów i jestem jak zwykle zakochana - to tak a propos ciasta.
    idę piec...jutro, ale bezglutenowe.
    buziak!
    Lolek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wnuczka cudowna, prawda?
      Puzzle to same plusy: wspólnie spędzony czas, radość z odnalezienia brakującego ogniwa, a denerwujemy się tylko wtedy gdy pominięty pies chce się kłaść na środek naszej układanki - wtedy musimy przenieść go na łózko, uklepać poduchy i poprosić by sobie spokojnie poleżał;)
      Całuję Lolka:*

      Usuń
  6. Morning Beauty urzeka. A stylizacja wspaniała i jeszcze te buty do niej.
    Jakże zazdroszczę tego zwolnienia : uwielbiam Ostrów Tumski - tam czas jakby inaczej płynie.
    U mnie adwentowo - bezsłodkowo, więc do ciasta mogę jedynie powzdychać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mieszkałam przez trzy lata na Ostrowiu, wspaniały czas i niesamowite wspomnienia, dlatego tak lubię to miejsce.
      U mnie bez słodyczy się nie dało - Mikołaj był;) Ale podziwiam i życzę wytrwałości:)

      Usuń
  7. Ja tam wolę się nie afiszować z moim porannym wyglądem. Urody jestem wtedy mocno nienachalnej... A włosów, to już w ogóle nie da się fryzurą nazwać. Dochodzę do siebie najwcześniej dopiero koło 9, już po drugiej herbacie w pracy (jako, że kawy nie pijam). Cytując moją ulubienicę Marlenę: The lady likes to look her best before she pours the tea. Mnie się nie udaje ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. @Magda - ;)
    @Lady - Toteż się nie pokazałam jakbym wstała dopiero co...i kawy się napiłam, i popracowałam - ogólnie popołudnie było;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Podoba mi się Twoja "bida":D
    Ja z rana naprawdę jak bida wyglądam... Masakra;))
    W Biedrze kupiłam se ostatnio Wnuczkę do Orzechów i sobie poczytuję leniwie:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie oszukujmy się - z biegiem czasu najładniej się rano nie wygląda;)
      Widać Biedra nie taka zła, czasami świetne książki można tam wyłowić i co optymistyczne, szybko znikają.
      Już widzę jak się uśmiechasz w trakcie czytania;)

      Usuń
  10. witam :) wdepnąwszy na Twoją stronę, uświadomiłam sobie, że chyba nigdy nie miałam szlafroka tudzież innej podomki :)
    czas to zmienić ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Fryzurka bardzo, ale to bardzo mi się podoba:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Chcesz coś napisać? Śmiało! Najwyżej odgryzę rękę jeśli nie będzie mi się podobać ;D