Podobka.







"Podobki" zamiast "lajków", znakomicie sprawdziłyby się w rzeczywistości blogowej. Zamiast pisać komentarz, moglibyście kliknąć w "podbkę" (podoba mi się!) i nie cierpielibyście na "niedoczas". Ot, takie przemyślenia w trakcie czytania "Wszystko zależy od przyimka" Bralczyk, Miodek, Markowski w rozmowie z Jerzym Sosnowskim.
O tym jednak za chwilę, bo ten "smakowity kąsek" wymaga szerszego wytłumaczenia.

Najpierw o mojej nieobecności, jakoś czuję się zobligowana do wyjaśnień;).
Agata Kulesza w swoim wieczorze w TV Kultura, powiedziała, że czasami musi zniknąć, zaczerpnąć, by później móc cokolwiek z siebie wydobyć. Czasami też doświadczam pustki, "nie mam o czym pisać", brakuje punktu zaczepienia - nuda. A później nagle zwala się na głowę mnóstwo tematów, bodźców, które mogłyby obdarować niejeden post. Interesująca książka, remont w łazience, szał sprzątania, tekst w gazecie albo na czyimś blogu...zbliżająca się czterdziestka;). Gdyby ktoś miał wątpliwości, to piszę o swojej głowie.
Ach, remont (znacie to?) - na okrągło powtarzam sobie: cierpliwości, cierpliwości, już niedługo będziesz miała swoją minimalistyczną łazienkę (czerń i biel). Na razie szukam wielu sposobów, by nie dać się dezorganizacji. Jeden z nich polega na wizualizacji siebie w wannie (jak na krokodyla przystało), muskającej wzrokiem biało-czarne kafelki, wciągającej wszystkimi porami ciała chemiczne aromaty mydełek, maseczek, olejków i świeczek. Kochani, jest już bliżej niż dalej;).
Po przeczytaniu tego postu u Ajki poczułam potrzebę powrotu do minimalizmu (prostoty, porządku). Wiem, szumnie to brzmi, chodzi mi bardziej o pewną refleksję odarcie się z czegoś, powrotu do początku (tego początku gdzie było mi dobrze) - na wielu płaszczyznach. Weryfikacji, przyjrzenia się sobie z boku. W tym przyglądaniu pomogło mi własnoręcznie przemalowanie kuchni, wywalenie odrapanego stołu (a raczej biurka, które do kuchni jednak się nie nadaje), mycie i szorowanie. Zmachałam się tak, że zaczęłam darzyć podziwem uczestników PPD (Perfekcyjnej Pani Domu). Już po jednym dniu miałam ochotę położyć się na tydzień, a oni musieli cały dom wysprzątać w parę dni.
Oto kawałek mojej kuchni z nowym stołem:)


Nad kącikiem znajduje się przesmakuśny (o zdrobnieniach też jest w tej książce;) cytacik. Zaręczam, że monitor będzie opluty;).
Skoro jesteśmy przy tej książce - jest to wielce fascynująca lektura, język polski wciąż żywy, dynamiczny. Wielce cenię sobie grę słów, a książka jest nią usiana niczym keks bakaliami. W majlu już nie napiszę "Witam", sami sprawdźcie dlaczego;). I kiedy wypada nam powiedzieć "panie Miodku" (sic!), a kiedy "panie profesorze". Poleciłabym tę książkę Magdalenie Ogórek...był już "pan Bronisław" (o prezydencie), później może być już tylko "panie", albo "panie Bronisławku";D.
(Tak na marginesie; przedwyborcza rzeczywistość jest fascynująca jeśli chodzi o wypowiedzi, niektórych kandydatów. Na pokazie La Manii (chyba) dziennikarka zadała pytanie pani Ogórek: "Ile ma par butów?", na co ona odpowiedziała: "Jak pan Bronisław Komorowski odpowie na to pytanie, to ja też." Padłaaaam;D
I moje ulubione hasło z debaty kandydatów na prezydenta: "Bóg, ojczyzna i strzelnica!".
Pytam się męża, ale czemu "strzelnica"? On na to: "Jak to po co? Żeby wystrzelać przeciwników".)

Przemyślenia a propos czterdziestki są różne i skrajne. Od: jestem stara, gruba i brzydka (mój młodszy synek zadał temu kłam wparowując rano do sypialni, omiótł mnie wzrokiem <potargana, twarz z odciśniętą poduszką>i rzecze: "Mama jak zwykle piękna!"), stoję nad grobem (dosłownie nad nim stoję - z okna mam widok na grobczyk z białych kamieni - mąż stwierdził, ze pochowa mnie pionowo, żeby mieczyki wyrastały mi prosto z głowy;), po wizję uroczej staruszki, która moczy w szklance trzy sztuczne szczęki, by je potem nałożyć jednocześnie i z uzębieniem rekina kąsać małżonka - to mnie trzyma przy życiu...No, może jeszcze imprezka dla przyjaciół, którzy zostali obdarowani takimi zaproszeniami;):


Z rozpędu napisałabym: "Miłego dnia!", ale według Bralczyka, Miodka i Markowskiego to bez sensu...bo co, noc już nie ma być miła? Nigdy się nad tym nie zastanawiałam...
Więc, Do Widzenia Państwu;D

Komentarze

  1. Podobno autentyczny wykład prof. Miodka:

    Kiedy się człowiek potknie albo skaleczy wola "O kurwa!". To cudowne, lapidarne
    słowo wyraża jakże wiele uczuć począwszy od zdenerwowania, rozczarowania
    poprzez zdziwienie, fascynacje a na radości i satysfakcji kończąc. Przeciętny
    Polak w rozmowie z przyjacielem opowiada np.:"Ide sobie stary przez ulice,
    patrzę, a tam taka dupa, ze o kuuurrrwa."Kurwa może również występować w
    charakterze interpunktora czyli zwykłego przecinka, np.; "Przychodzę kurwa do
    niego, patrzę kurwa a tam jego żona, no i się kurwa wkurwiłem no nie?". Czasem
    kurwa zastępuje tytuł naukowy lub służbowy, gdy nie wiemy, jak się zwrócić do
    jakiejś osoby płci żeńskiej ("chodź tu kurwo jedna!"). używamy kurwy do
    charakteryzowania osób ("brzydka, kurwa nie jest","o kurwa, takiej kurwie na
    pewno nie pożyczę"), czy jako przerwy na zastanowienie ("czekaj, czy ja, kurwa
    lubię poziomki?").
    Wyobraźmy sobie jak ubogi byłby słownik przeciętnego Polaka bez prostej kurwy.
    Idziemy sobie przez ulice, potykamy się nagle i mówimy do siebie:"bardzo mnie
    irytują nierówności chodnika, które znienacka narażają mnie na upadek. Nasuwa
    mi to złe myśli o władzach gminy". Wszystkie te i o wiele jeszcze bogatsze
    treści i emocje wyraża proste "O kurwa!", które wyczerpuje sprawę.
    Gdyby Polakom zakazać kurwy, niektórzy z nich przestaliby w ogóle mówić, gdyż
    nie umieliby wyrazić inaczej swoich uczuc.Cala Polska zaczęłaby porozumiewać
    się namigi i gesty. Doprowadziłoby to do nerwic, nieporozumień, niepewności i
    niepotrzebnych naprężeń w Narodzie Polskim. A wszystko przez jedna małą kurwę.
    Spójrzmy jednak na rodowód tego słowa.
    Kurwa wywodzi się z łaciny od curva czyli krzywa. Pierwotnie w języku polskim
    kurwa oznaczała kobietę lekkich obyczajów, czyli po prostu dziwke.Dzis kurwę
    stosujemy również i w tym kontekście, ale mnogość innych znaczeń przykrywa
    całkowicie to jedno. Można z powodzeniem stwierdzić, ze kurwa jest najczęściej
    używanym przez Polaków słowem.
    Dziwi jednak jedno - dlaczego słowo to nie jest używane publicznie (nie licząc
    filmów typu "PSY", gdzie aktorzy prześcigają się w rzucaniu kurwami),
    praktycznie nie słyszymy aby politycy czy dziennikarze wplatali w swe zdania
    zgrabne kurwy. Pomyślmy o ile piękniej wyglądałaby prognoza pogody wygłoszona w
    następujący sposób: "Na zachodzie zachmurzenie będzie kurwa umiarkowane, wiatr
    raczej kurwa silny. Temperatura maksymalna ok. 2 st. Celsjusza, a wiec kurewsko
    zimno kurwa będzie. Ogólnie, to kurwa jesień idzie".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prof. Miodek w książce prostuje:
      "Chciałbym się na pewną rzecz poskarżyć. Otóż, od kiedy istnieje internet, tak długo pojawiają się w nim pseudo-dowcipno-żartobliwe wykłady na temat słowa na ka, na pe, na cha podpisane nazwiskiem Jan Miodek. A ja od 20 lat powtarzam, że - jak Boga kocham, najświętsze słowo honoru - to nie ja."

      Usuń
    2. Napisałam "podobno" na szczęście. No, papier jest cierpliwy, Internet też przyjmie wszystko, więc każdą bzdurę można ludziom wcisnąć... :)

      Usuń
  2. Ale nie ma opcji podobków, więc pozwolisz, że ja sobie ten komentarz jednak napiszę ;-)
    Szczerze pisząc, wizja czarnych kafelków w łazience przeraża mnie bardzo pod względem konieczności częstego ich mycia. Chociaż, możliwe, że kupiłaś takie mało chlapiące się ;-)
    Jak już człowiek zaczyna jedno pomieszczenie ogarniać, to chce się więcej i więcej, Można się w tym zatracić i zniknąć dla wirtualnego świata.
    A zaproszenia sama zrobiłaś? Takie mega minimalistyczne, jakby Twój pomysł.
    Straszny wizerunek swój nakreśliłaś, gdyby nie czytelna autoironia z mnóstwem humoru, można by pomyśleć, że serio przejmujesz się przekroczeniem tej daty. Możesz się zacząć przejmować za dziesięć lat ;-)
    Wiek ciała nieważny - bylebyś młoda duchem pozostała! Tego Ci życzę, już z góry.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za życzenia i no...trochę się przejmuję;)
      Zaproszenia zrobiłam sama. Lubię gruntowne porządki, mam wtedy wrażenie jakbym wychodziła z jakiegoś letargu. A czarne kafelki jakoś szczególnie się nie brudzą (nie wiem czy Ty takie posiadasz). Kiedy dom jest pełen życia (dzieci, zwierzęta) wtedy trzeba sprzątać non stop, bez względu na to czy szare, czy żółte. Poza tym (nauczona doświadczeniem) nie słucham "dobrych rad", chcę mieć swoją "szachownicę" na podłodze, bo o takiej marzę, nawet za cenę codziennego szorowania;).

      Usuń
  3. Zaostrzyłaś mój apetyt czytelniczy, mam chrapkę na coś co nie jest kryminałem.
    A! no i podobasz mi sie taka potargana na dżinsach, główkę tez bym ci potargała, ale pewnie nieświadomie (bądź celowo) postawiłaś na kontrast.

    OdpowiedzUsuń
  4. O k...wa zajebiście wyglądasz;)

    OdpowiedzUsuń
  5. @Magda - lubię kontrasty i do tego mam ostatnio fazę wypróbowywania różnych stylizatorów do włosów;).
    @jultob - thx;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam,
    o k....a, podobka ;)
    PS.1 Faktycznie, szybko poszło :D
    PS.2 Emotikonki też są ważne!

    OdpowiedzUsuń
  7. O! Chciałam przeczytać tę książkę, ale jakoś mi z nią nie było po drodze :)
    Bardzo fajnie wyglądasz! I fajnie, że wróciłaś, bo lubię czytać co piszesz!

    OdpowiedzUsuń
  8. Zaproszenie fajne wykombinowałaś.Życzę Ci udanej imprezy. Ja przyjmuję zbliżającą się 40-stkę z niedowierzaniem, że jak to już? Ja się wcale na tyle nie czuję...
    Powodzenia z remontem! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak się cudownie z zaświatów internetowych wraca, bo wszystko jakieś takie świeże :) Sama przez prawie miesiąc cicho siedziałam i reset duszy sobie fundowałam. Książki czytałam, wiosnę witałam i do roboty latałam. A i u Ciebie widzę, że też oddech był - czasem trzeba, żeby sobie przypomnieć, jakie to szczęście móc oddychać. Magdo wyglądasz świetnie, zwłaszcza te dżiny i te buty "robią robotę", aż sobie zaczęłam internety przeszukiwać z nadzieją, że może znajdę jakieś fajne brązowe zamszaki. Książka już na liście do kupienia od dawna, obok "Kiełbasy i sznurka" (Michała Ogórka pogawędki z prof. Bralczykiem.), zaś ostatnio zakupiłam "Bycie miłym to przekleństwo". W dużym skrócie jest to książka o sztuce mówienia "nie", którą to sztukę pragnę opanować i zastosować, kiedy znów ktoś postanowi wykorzystać to, że nie umiem odmawiać pomocy. Wygrzebałam ją w Biedrze i wzięłam, bo czytałam wywiad z jej autorką w WO i bardzo mi się podobały jej spostrzeżenia. Ściskam Cię i cieszę się, że jesteś, bom stęskniona była za Twoimi postami. A teraz idę kotu dać żreć zanim odgryzie mi jakąś kończynę.:***

    OdpowiedzUsuń
  10. @Lady - muszę zrobić kurs jak używać emotikonów - jakaś zacofana się na tym polu czuję, cały czas to samo, np.- ;)
    @Kasia Kwiecień - to fajnie;) A propos słowa "fajnie", to myślałam, że ono jakieś takie napiętnowane przez społeczeństwo, a wg autorów przytoczonej książki jest już po prostu staromodne;).
    @meneruki - Dziękuję ślicznie za życzenia:) Ja czuję się na 40-stkę; mam dzieci dom i stabilizację. Jestem odpowiedzialna, ekhm;). Ale lubię wariować, czytać książki dla młodzieży i leżeć w trawie - a kto 40-stce zabroni;D
    @Patyczaczku kochany - Michał Ogórek - kiedyś widziałam go we Wrocławskim Empiku - poczciwina z twarzy;) A co do książki z Biedry, to miałam ją w ręku, ale odrzuciłam, bo ja idę w odwrotnym kierunku - postanowiłam być miła, bo sama lubię takich ludzi, pozytywnych i takich "nie w ciągłej obronie i opozycji". Rozumiem jednak potrzebę buntu...;)Buziaki:*

    OdpowiedzUsuń
  11. co post to mega inspiracje! jest moc, imienniczko moja! jest cudo bluzeczka a do tego u ciebie bogate wnetrze stoi na rowni z niezwyklym zewnetrzem. wiec jestem wampirka energetyczna i ciagne poprzez ekran z twoich inspiracji. A wlasnie szukalam pomyslu na prezent dla cudownej szwagierki mej osobistej a ze ona po polonistyce i ze slowem na co dzien pracuje(nie w szkole ani nie w brukowcu tudziez pudelku) to bedzie jak znalazl a i sama tez na tym prezencie skorzystam..tylko kiedy ja, motyla noga, znajde czas na choc pare stroniczek inspirujacych.. przy mojej dwojce sprzatanie zanim zasna mija sie z celem a potem juz zmierzch i malo sie chce i malo widac..tez lubie tak wyglancowac przestrzen i nie cierpie ogarniania byle by bylo, po lebkach. ale to masz chyba powod aby wielokrotnie ten ciemny blat stolu w kuchni przecierac.. piekne zaproszenia, swieczka niczym drapiezna szminka kobiety tygrysicy;) tak sobie mysle, ze 40tka to moze byc fajny czas..kiedy dzieci beda bardziej samodzielne, wiecej czasu na swoje sprawy..a wciaz jeszcze sie cos chce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magdo;), książka to zawsze znakomity prezent dla kogoś kto kocha czytać. Za parę lat będziesz miała na to czas (na czytanie), wbrew pozorom mi też nie jest łatwo wykombinować parę chwil, ale staram się, bo wciąż mi się chce;)Buziaki:*

      Usuń

Prześlij komentarz

Chcesz coś napisać? Śmiało! Najwyżej odgryzę rękę jeśli nie będzie mi się podobać ;D