Rozpadamy się na cześci i jest fantastycznie.
Nie pamiętam takiej
długiej przerwy na moim blogu. Zacytuję Bartka Prokopowicza z wywiadu („Sens’):
„ W końcu trzeba zrobić sobie przedziałek i odpierdolić się od siebie.”
Był to imperatyw
mojego zdrowia. Nie widziałam sensu pstrykania sobie fotek, kiedy się źle
czułam (i także wyglądałam – minę miałam skwaszaną). Jedną z niewielu rzeczy,
która przynosiła mi ukojenie było czytanie. Czytałam jedną książkę na dzień.
Na parę dni ze swoim
księgozbiorem przeniosłam się do szpitala. Ach, co to był za dziwny czas… Babeczki
z sali miałam wesołe, charakterne, „na chodzie”; momentami czułam się jak na
koloni. Na szczęście nikt mi nie rzucał na głowę podartego pampersa, co miało
miejsce w innych salach. Godzina oglądania TV kosztowała 2 zł, więc po
pierwszych zrywach, postanowiłyśmy postawić na ciszę, czytanie i gadanie
(nareszcie bez poczucia niestosowności, mogłam się nagadać na temat chorób;
dowiedziałam się np. że założenie cewnika nie boli, tylko później piecze).
Jeśli pogoda sprzyjała, wybywałyśmy na dwór. Nie grupowo; każda miała swoje kąty.
Ja ławeczkę w parku. Cudownie było tak siedzieć w południe, w szlafroku i
piżamie, bez wyrzutów sumienia i poczucia misji, nie śpiesząc się do niczego.
Pełne rozgrzeszenie. Nie mogę sobie przypomnieć kiedy byłam tak całkiem
oderwana od rodziny i obowiązków? Nawet wyjazdy na szkolenia, to był czas
związany z jakimś zadaniem, pełen emocji i zabiegania, z noclegiem u koleżanki.
Chociaż tęskniłam,
to było mi to potrzebne.
Tylko wszystkim,
którzy byli ubrani w coś innego niż piżama i szlafrok zazdrościłam. Nawet pielęgniarkom
ich uniformu. Bo w piżamie jest się przezroczystym, bez płci, jest się
pacjentem.
Gdy tylko wyszłam ze
szpitala, zaczęłam jak najczęściej malować usta na wyrazisty kolor, żeby
zaznaczyć, że jestem.
Piszę o tym, bo nie
widzę powodu by ściemniać jak jest super. Tak było, a choroba to coś
naturalnego. Na szczęście to nic poważnego, może jedynie uciążliwego. Traktuję
to jako potężne ostrzeżenie, sygnał, że trzeba się zastanowić i coś zmienić. „
Każda dobra zmiana prowadzi do odkrycia świata, którego nie znamy i siebie,
których nie znaliśmy wcześniej.” – to słowa z wywiadu z Anitą Lipnicką.
Jeszcze do niedawna
moją ulubioną postacią z „Kubusia Puchatka” był Prosiaczek. Odechciało mi się z
nim identyfikować, postanowiłam być bardziej jak Kubuś Puchatek, albo Tygrysek,
ewentualnie Sowa. Nie będę strachliwa i przykrywać oczu łapkami;).
Jak już wspomniałam,
przeczytałam ostatnio ogrom książek. W poprzednim poście obiecałam napisać o drugiej
książce.
Już sama przedmowa „Bez cukru, proszę”, Katarzyna Miller w
rozmowie z Danutą Kondratowicz wywarła na mnie duże wrażenie.
Katarzynę Miller
niemal uwielbiam, za jej koloryt, szczerość, za to, że nie boi się być sobą i
mówić o swoich słabościach – tym bardziej jako PANI TERAPEUTKA. Pamiętam, że
podczas jakiegoś spotkania w śniadaniówce na temat odchudzania, prowadzący (a)
zadał jej pytanie: „A pani, nie chciałaby się odchudzić i być taka piękna?” Na co
ona: „Ale ja przecież jestem piękna. Nie widzi pan tego?”. Pokochałam ją za to.
Duże wrażenie wywarła
na mnie jej relacja z matką, iż potrafi tak otwarcie i świadomie o tym
opowiedzieć i tym samym pomóc innym. Sprawdza się tu powiedzenie, że najlepiej
uczyć przez przykład.
Czytanie tej książki
to była dla mnie podróż przez siebie. Truda, ale i uwalniająca.
„Moim zdaniem można
tworzyć życie, można tworzyć siebie, relacje – to wszystko mieści się w sferze
szeroko pojętej ludzkiej twórczości.”
„ Czego mają uczyć te dwa przykłady z twojego
życia?
Tego, że gdy
człowiek się rozwija, to zmienia się w stronę akceptacji. Nie staje się
doskonalszy! O nie. Rozwija się w stronę spokoju i zwykłości. „
Tę książkę nie tylko
warto przeczytać, ale i mieć.
T-shirt, który mam na sobie kupił mnie swoim wyznaniem, jakże aktualnie pasującym do mnie. Na zdjęciach tego nie widać, ale na dole dopisane jest małymi literami: "i jest fantastycznie." Noooo:D
Fryz zbliża się do mojego ideału - Rachel McAdams z serialu "Detektyw" (True Detective" sezon 2).
Wpadłam po uszy w kryminalne klimaty; raz za sprawą "Gniewu" Miłoszewskiego i serialu "Prokurator", do którego scenariusz napisali bracia Miłoszewscy, dwa za sprawą "Detektywa."
Ach, i ta muzyka, głos Leonarda Cohen'a - dreszzzczzzzz....
Patrz, wchodzę po takiej długiej przerwie na Twego bloga i widzę, że Ciebie też tu długo nie było... Ale dobrze, że jesteś i dobrze, że wszystko w porządku.
OdpowiedzUsuńAż chciałoby się powiedzieć: zazdroszczę tych godzin czytania, ale przecież nie zazdroszczę, bo nie chciałabym być w szpitalu... Natomiast bardzo dobrze czyta się to, co napisałaś - tak spokojnie, normalnie, bez dramatyzowania. Po ludzku. Ze zrozumieniem.
Myślę o Tobie ciepło i życzę wszystkiego dobrego :). I szukam miejsca w kalendarzu, żeby się z Tobą umówić :).
Heeej! Przybywaj podróżniczko:)
UsuńWłaśnie w sobotę myślałam, co tam u Ciebie, bo dawno nie było posta.
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo zdrowia, wytrwałości i życzę, żebyś się sobą zaopiekowała. Myślę, że jest to możliwe z taką wspaniałą rodziną, w tak cudownym miejscu :)
Dziękuję pięknie! Zaopiekuję się sobą i pozwolę też na to innym;)
UsuńCzekałam (nie)cierpliwie na nowy post przebierając nogami :) no i się doczekałam. Tak właśnie myślałam, że jakieś zdrowotne perturbacje były powodem Twojej nieobecności i trzymałam kciuki, żeby to nie było nic poważnego. Kilka ciepłych myśli poszybowało w Twoją stronę.
OdpowiedzUsuńPięknie z tą szminką na ustach! I całość taka niby klasyczna (buty, spodnie, płaszcz) a jednak zawadiacka (koszulka). Nie do końca serio, trochę przekornie, cała Ty.
Takie chwile kiedy można pobyć samemu ze swoimi myślami są bezcenne. Dobrze czasem móc złapać oddech. Mnie samej ciężko przestawić się na myślenie o sobie, na odrobinę egoizmu, na postawienie się na pierwszym miejscu. A to jednak jest ważne, żeby przy całej naszej miłości do bliskich i potrzebie bycia dobrym w pracy - nie zagubić siebie, nie dać sobie wejść na głowę, nie być na każde zawołanie.
Pozdrawiam serdecznie,
Nalevka
Dziękuję za wszystko:*
UsuńMyślałam, że stać mnie na egoizm, bo miałam czas na kawę, książkę...ale widocznie to było za mało. Może nie chodzi o czas, ale o emocje. Szukam i poznaję.
Buziak:*
Życzę dużo zdrowia.
OdpowiedzUsuńLubię czytać Twoje wpisy i ostatnio mi ich brakowało. Bardzo ładnie wyglądasz.
Dzięki Maga:*
UsuńCieszę się, że wróciłaś! Mam nadzieję, że zdrowie będzie w coraz lepszym stanie :) Dzięki, że dzielisz się z nami swoimi odczuciami i przemyśleniami. Sama doskonale pamiętam swoje niedawne wizyty w szpitalach.Choć przyznam, że psychikę muszę mieć bardzo mocną, bo choć zapowiadało się na depresje, utraty wagi i inne skutki uboczne, to nic takiego nie miało miejsca. Przez cały rok w miarę normalnie funkcjonowałam, jedyne co, to straciłam trochę włosów. Nawet na blogu byłam obecna regularnie :) I oprócz rodziny oraz najbliższych przyjaciół nikt nie dostrzegł różnicy. To tylko mnie jeszcze umocniło :)
OdpowiedzUsuńA t-shirty oglądałam i bardzo mi się podobały, nawet chciałam sobie taki kupić!
Pozdrawiam, ściskam i czekam na więcej wpisów!
Dzięki Kasiu za słowa otuchy:) Nie wiem dlaczego, ale kiedy zobaczyłam ten t-shirt pomyślałam o Tobie;) Buziak:*
UsuńByłam pewna, że Twoja długa nieobecność jest spowodowana zapracowaniem - a tu smutna nowinka. Wyglądasz teraz promieniście, więc mam nadzieję, że co złe, to już nie wróci i wyleczone jest na amen.
OdpowiedzUsuńDzięki Grumpciu:)
UsuńCzytam i jednocześnie uśmiecham się, na tą wesołą kompanię jaką niechybnie stanowiłyście z pozostałymi babeczkami w szpitalu, ale też mrozi mnie dreszcz na myśl o tej przeźroczystości, byciu pacjentem, byciu chorym. Dobrze, że już wróciłaś do siebie i dobrze, że tak zdrowo, kwitnąco wyglądasz (bo jednak niepokój był przy tak długiej ciszy). No i dobrze, że to był sygnał ostrzegawczy, z takiej przygody wiele można dobrego na przyszłość wyciągnąć. W sumie ja musiałam trafić na ten SOR żeby dowiedzieć się jak ważna jest woda, a teraz, po stosowaniu się do otrzymanej lekcji, widzę na ile to rzeczy wpływało;)
OdpowiedzUsuńNie pamiętam kiedy tak dobrze bawiłam się w towarzystwie kobiet...może to, że wszystkie byłyśmy w piżamach, chore, nie tworzyło sztucznych barier. Wtedy bez znaczenia jest co robisz, jaki jest twój status finansowy. Nie ma rywalizacji, jest wsparcie.
UsuńBuziaki:*
Cieszę się, że całkiem się nie rozpadłaś:)))
OdpowiedzUsuńGrunt, że już wszystko ok, trzymasz fason, pięknie wyglądasz (pewnie nie tylko w moich oczach;)).
Szpital, to nic miłego... choroba tym bardziej, ale co zrobić, czasami nas dopada...
Dzięki Tara:)
UsuńNo i ja też wreszcie dziś wróciłam ze szpitala. Z garścią historii i przeżyciami odlotowymi (w tym dosłownym sensie:)). Przez najbliższe dwa tygodnie będę na chorobowym i mogę bezkarnie "marnotrawić" czas na czytanie oraz pisanie, co też zamierzam uczynić, jak już troszkę dojdę do siebie. A co do cewnika, to powiem Ci, że wolę starocerkiewnosłowiańskiego się uczyć przez najbliższe lata, niż dać się zacewnikować - co za gówno! Bardzo podoba mi się to, co napisałaś o tej przerwie w blogowaniu i odpierdoleniu się od siebie, bo ja właśnie robiłam to samo i również znalazłam ukojenie w czytaniu. Cudownie jest się teraz po takiej przerwie z powrotem przypierdolić do siebie, ale w taki inny, mądrzejszy sposób :D Ściskam Cię mocno, cieszę się bardzo z Twojego powrotu i życzę Ci dużo zdrowia, żebyś już nie musiała z jego powodu znikać :*
OdpowiedzUsuńP.S. Wyglądasz rewelacyjnie!
Czekam zatem na odlotowe opowieści. Mam nadzieję, że nie będziesz musiała uczyć się starocerkiewnosłowiańskiego;)
UsuńZdrowia i miłego dwutygodniowego "leniuchowania" z książkami i laptopem. Ściskam najserdeczniej:**
Pozdrawiam cieplutko i duuużo zdrówka życzę! Buziaki!
OdpowiedzUsuńDzięki Olu :***
UsuńDobrze, że jesteś piękna taka i słowa Twoje, a wraz z nimi energia, którą niosą. A i "Prokuratora" oglądam ze względu na braci Miłoszewskich właśnie i "True Detective" na razie pierwszy sezon. Pozdrawiam mocno.
OdpowiedzUsuńTeraz oglądam Detektywów sezon 1 - dwójka bardziej mi się podobała - żwawsza akcja była;)
UsuńNiedługo kończy się 1 sezon Prokuratora - będę płakać;(((
Madziu, dużo zdrówka ! Nurkaa
OdpowiedzUsuńDziękuję:*
Usuńzdrowie jest jednak NAJWAŻNIEJSZE. Niby wszyscy wiedza, wszyscy życzą, ale jak człowieka coś dorwie, to WIE TO NA PEWNO. Zdrowia więc ile wlezie! dla Ciebie i Twoich bliskich i wszyskich którzy tu zaglądają! p.s. a ta fantastyczna koszulka to skad>???
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Koszulka z Medicine.
Usuń