Wielka, fioletowa wrona;)
Ciepło, swetry,
otulenie – to coś czego ostatnio bardzo potrzebuję. Rok temu pod płaszcz, zakładałam
przeważnie bluzy. Teraz zaczęłam gromadzić swetry, aż koleżanka odwiedziwszy
ostatnio moje progi, zahaczając wzrokiem o suszące się odzienie (po ostatnim napadzie
na lumpex), zauważyła: „ O, przygotowujesz się do zimy.”
Na razie pod
względem grzewczym i wielkościowym prym wiedzie tenże wielki, filetowy sweter
(H&M). Pewnie zmieściłyby się w nim
dwie Magdy, ale ja lubię omotać się, zawinąć, schować. Jak wielki, żółty ptak z
„Ulicy Sezamkowej”, a raczej wielka, fioletowa wrona – tak mi się skojarzyło.
Nic tylko zamajtać rękawami i krakać;).
Tak sobie pomyślałam,
że książki dla młodzieży są jak ciepłe swetry.
Niektóre mają
dedykacje: „Rodzicom”; więc przeznaczane są i dla tych, co już są po drugiej
stronie (dorosłość).
Niby pamiętam
jeszcze jak to jest być nastolatką, te emocje „ czarno –białe ”, głupawki z
byle powodu. A ostatnio syn przerabia w szkole fragmenty „Szóstej klepki”
Musierowicz.
Patrzę na nich
(moich synów) jak potrafią osmarkać się ze śmiechu i nie mogę sobie
przypomnieć kiedy mnie coś takiego spotkało;).
Ponieważ ostatnio
potrzebowałam wewnętrznego otulenia czytałam prawie i wyłącznie literaturę
młodzieżową (wyjątek zrobiłam dla „Gniewu”, „ Sherlock’a Holmes’a” i dla czegoś
z psychologii).
Jednego dnia,
znajoma pracująca w bibliotece w dziale dziecięcym, wręczyła mi klucz, żebym
mogła pobuszować sama wśród półek. Byłam niemal w euforii.
Tak natrafiłam na Agnieszkę Tyszkę (czyżby krewna Marcina Tyszki?;). Jeśli chcecie
dowiedzieć się czegoś więcej o niej, to zapraszam TU.
Dobra wiadomość jest
taka, że napisała naprawdę dużo książek;).
Oto próbka jej
twórczości z „ Miłość niejedną ma minę.”:
„ Księżniczki sztuk
sześć to oczywiście klasowe koleżanki. Wysoko zadzierają nosa, są zadbane,
pachnące, skomponowane od stóp do głów, zawsze zgodnie z panującymi trendami.
Dzięki temu wyglądają jednakowo i naprawdę trudno je czasem odróżnić. Te same
fryzury, ciuchy, dodatki oraz makijaże czynią z sześciu dziewczyn jedną. Czy to
nie smutne? Ja już wolę moje krótkie włosy w nijakim kolorze, piegi na nosie i
ubrania ze szmateksu. Nikt takich nie ma, a poza tym – dbam w ten sposób o
planetę. No i oczywiście wolę Balbinę – przygrubą, wesołą, potarganą, z
poczuciem humoru. Przynajmniej jesteśmy jedyne w swoim rodzaju. I chłopcy się
nami nie interesują, nad czym Balbina ubolewa, a ja wcale. Oni wolą te
wszystkie księżniczki jak z serialu, nie nas. Mnie to bardzo odpowiada.”
W moim liceum rolę
księżniczek pełniły tzw. „modelki”; odchudzone, ciemny, długi włos, brwi a la
Marlena Dietrich, czarny ubiór. A u Was w szkole jak było?
Miłego, przytulnego
tygodniaJ.
Kochana, też mam fazę na za duże ciuchy, coś w tym jest, jakaś próba schowania się?
OdpowiedzUsuńMuszę Tą Tyszkę w naszej bibliotece zlokalizować, bo przyznam szczerze, że mimo iż synowie moi od dawna już sami czytają to rytuał mojego im, wieczornego czytania na razie kontynuujemy i właśnie czytam "Szkolny lud Okulla i ja" Niziurskiego i zachwycam się treścią i językiem. Chyba bardziej dla siebie ją czytam, bo młodzi już dawno ją przeczytali:)
Pozdrówka:)
Ostatnio wszystkie ciuchy są na mnie za duże; dobrze że jest szmatex, gdzie mogę kupić na chwilę coś obcisłego;)
UsuńNiziurskiego czytałam takie dwie książki dla nastolatków, zupełnie inne od tej jego "chłopięcej literatury", super jest.
buziaki:*
Magda, wyglądasz bombowo - stylówa genialna :) Ja się też jaram swoim swetrem z River Island z grubymi splotami zdobytym w ciucholandzie za ...8 zł :) Kończę "Stulatka, który wyskoczył przez okno i zniknął", a potem chcę zdobyć "Papierowe miasta", która to pozycja Johna Greena jest Ci zapewne dobrze znana. Czytałam "Szukając Alaski" i bardzo mi się podobała - czy możesz mi polecić coś z młodzieżówki, co jest mniej więcej w tym stylu, bo u mnie w bibliotece nie ma nic autorstwa pani Tyszki (sprawdziłam w katalogu on line)? Z powodu szpitalnej odysei i może trochę też ze względu na zespół ponarkozowy, który właśnie u siebie zdiagnozowałam rozmyślam intensywnie o starzeniu się, ale nie o byle jakim starzeniu się, tylko o starzeniu się z klasą, co zamierzam uskuteczniać, więc filmy z teksu Zwierza http://zpopk.pl/getting-older-is-not-for-sissies-czyli-kobiety-ktore-starzeja-sie-inaczej.html#axzz3oHDcfYTN są jak strzał w dziesiątkę i zamierzam je obejrzeć. Może Tobie też, któryś się spodoba:) A jeśli chodzi o "księżniczki" to u mnie w hajskulu były grupa dziewczyn, którą nazywało się "Beverly Hills", więc to już mówi wszystko :D
OdpowiedzUsuńMoje must have: na wieczór - wielki, puchaty szlafrok; na dzień - wielki, puchaty sweter;) Z literatury młodzieżowej polecam Annę Onichimowską, szczególnie trylogię: "Hera, moja miłość", "Trudne powroty", "Lot Komety" - spodoba Ci się, mnie chwyciło za twarz i długo trzymało. Bardziej słodka jest Jean Ure, ale uwielbiam ją! Takie ble, ble nastolatek, czy dziesięcioletnich dziewczynek, ale z drugim dnem.
UsuńKiedyś obejrzałam film dokumentalny o tych starszych, popularnych "modelkach". Większość z nich to wdowy, tylko jedna miała jeszcze męża, ale był od niej młodszy o 20 lat;). Tak naprawdę, te kampanie modowe to epizody w ich życiu. Codzienność to samotność i próba walki z ageingiem - jak to jedna z nich określiła. Śmiać mi się chce z tych wszystkich nagłaśnianych akcji, kiedy to twarzą kampanii jest starsza osoba. Projektanci jakby w ten sposób "ocieplali wizerunek".
"Beverly Hills" - cudne!
Buziak:*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńWłaśnie obejrzałam "Iris" i niestety odniosłam podobne wrażenie - pod tymi ekstrawaganckimi strojami kryje się całe morze samotności. (matkobosko, musiałam poprawiać komentarz, bo napisałam przedtem "morze" przez "ż". Świat schodzi na psy a ja razem z nim:D)
UsuńHau ;D
UsuńU nas blond, na maksa wyprostowane włosy z balejażem :) Czy modne to nie wiem, bo ja nigdy na trendach się niezbyt znałam ;)
OdpowiedzUsuńZa moich czasów balejaż jeszcze nie był modny;)
UsuńSzmateksy rządzą! Moje ostatnie łupy to sweterek w groszki H&M z wełny merino za dyszkę i przepiękny wełniany pleciony kremowy sweter victoria's secret za całe 24 zł. Takie zakupy to ja lubię. W nagrodę za zrobienie dobrego interesu zamówiłam sobie "Księgi Jakubowe" Tokarczuk i dzisiaj idę odebrać. A wieczorem koc, książka i kubek dobrej herbaty. Pełnia szczęścia.
OdpowiedzUsuńTeż za "zaoszczędzone" pieniądze kupuję książkę;). "Księgi Jakubowe" widziałam u mnie w bibliotece, daj znać jak wrażenia, bo jeszcze jednak potrzebuję lżejszego kalibru. Dla mnie koc, herbata i książka to też pełnia szczęścia, no i pies wtulony obok:)
UsuńChudzinka teraz z Ciebie, nic dziwnego że giniesz w swetrach. Szkoda, że te największe i najfajniejsze nie mieszczą się pod płaszczem.
OdpowiedzUsuńTak, to jedyny minus takich wielkich swetrzysk o grubym splocie; jakiś namioto - płaszcz dałby radę;)
UsuńFajna fioletowa zadowolona wrona! W moim liceum księżniczki malowały wyraziście oko i chodziły na obcasach. Ja chodziłam w dresie (często) i płaskich butach (zawsze) . Obecnie u mnie czytelniczo poradniki Madame Chic i Koszmarny Karolek (w przeciwieństwie do syna nie pałam sympatia do tego łobuza). Uściski!
OdpowiedzUsuńCóż, Mikołajek sympatyczniejszy od takiego Karolka (chociaż frapował mnie Doskonały Damianek;).
UsuńFioletowa zadowolona pozdrawia:*
Jak Ci ładnie w tym kolorze:) A mąż mój ostatnio zakupił wymarzony i wyczekany przeze mnie ikeowski pled (cena odstraszała) - dziergany właśnie jak sweter i piękny! I otulam się i świece zapalam i macham do Ciebie:)
OdpowiedzUsuńTe pledy dziergane są super! Dziękuję i odmachuję:)
UsuńFajna ta fioletowa wrona :)
OdpowiedzUsuńCo do "księżniczek" w sumie ani w gimnazjum, ani w liceum nie jakieś "wyróżniające się". W gimnazjum takie, które określiłabym jako "rebels", a w liceum - dziewczyny z dobrych domów, dobrze się uczące i zadające się ze sportowcami :D
pozdrawiam ciepło!
Tak grzecznie jakoś w tych Twoich szkołach;)
UsuńPozdrawiam:)