Zaspokojona potrzeba ekscentryzmu.




   Hej ho! Dawno mnie nie było, tak się jakoś zasiedziałam ze stosami książek wokół, aż nie wiem od czego zacząć. A zacząć muszę, bo wartościowe książki "uciekną" i będzie jak z zaniechanym stosem prania do prasowania - będzie rosło i rosło.
 Dziś jednak zacznę od wyglądu, stylu itd. Przygotowywałam na obiadj pesto i pstryknęłam TV Kultura, a tam "Cappuccino z książką", program publicystyczny prowadzony przez trzy piękne (każda charakterna i w swoim stylu!) kobiety: Sylwię Chutnik (czytałam), Annę Kałużę, Karolinę Sulej (ponoć pisze doktorat o modzie!). Program przypadł mi do gustu nie tylko ze względu na  smakowitą nazwę, ale głównie przez treść; ciekawe dyskusje, wywiady z pisarzami.

    Zwróciłam uwagę na strój prowadzących: każda w innym stylu, piękna, kobieca. Pomyślałam, że to osobowość tworzy styl. Np. Sylwia Chutnik w ołówkowych spódnicach, kardiganach, retro kreską na powiece i kolorowym (różowym, bądź niebieskim) pasmem we włosach wygląda świetnie.
Widać, że każda z nich czuje się dobrze we własnej skórze.

  Czemu ja tak o tym? Dużo ostatnio się pisze (zwłaszcza o książce Garance Dore) o stylu, podstawach, klasykach odzieżowych. I wiecie co? Nie przypominam sobie, by prowadzące "Cappuccino..." wystąpiły w tak zwanych klasykach i ciekawa jestem czy je posiadają w swojej szafie?
  Przyznam się, że brakuje w mojej szafie "małej czarnej", czarnych szpilek. Widocznie nie nastąpiła jeszcze potrzeba by je posiadać.

  Ostatnio w ogóle brak mi, niektórych części garderoby po zmienieniu rozmiaru. O ile pasują mi luźne koszule, swetry i t-shirty; to rurki zwisające z pośladków lub nieforemna spódnica wyglądają źle.
  Zapragnęłam coś z tym zrobić i wzbogaciłam zbiór swoich trzech, ołówkowych, czarnych spódnic o tę ze zdjęcia (Reserved). Wzorek bardzo mi się spodobał. Do niej dobrałam t-shirt z przesłaniem: "Idź mnie z tą wichurą"( Empik, projekt: OLAZBLOKU - kojarzy mi się z moją pasją fryzjerską:).
Domówka jak widać, gdyż śnieżyca za oknem, więc ja niechętna na przewietrzanie;).


  Sezon na czytanie książek dla młodzież u mnie w pełnym rozkwicie. Serce rośnie, że istnieje na świecie tylu zdolnych pisarzy o wrażliwości dziecka. Wszakże to dorośli piszą te książki.
Będąc mamą staram się zrozumieć bardziej swoje dzieci (wiem, "dorośli są dziwni", mówią jedno robią drugie) i przypomnieć sobie swoje myśli i rozterki z przed wielu, wielu lat.
Wszystkie książki, o których tutaj piszę gorąco Wam polecam! Nic lepszego na takie zimne dni od lektur, w których czai się ciepło serc, mądrość  i zabawne postacie.

1. Agnieszka Kacprzyk "Polowanie na niebieskie migdały".

Połknęłam migiem, a w głowie fruwały mi refleksje: "Do czego jesteśmy zdolni, by zaskarbić sobie sympatię?"; "Rodzina nie musi być idealna, najważniejsza jest obecność"; "Pozory mylą".

  Sytuacje opisane w książce dotyczą nastolatek, ale czy nie wydaje się Wam, że tak naprawdę wiele zachowań ze szkoły przenieśliśmy na grunt pracy, relacji z przyjaciółmi?
Nie raz, nie dwa w powieściach spotkałam się z opisem sytuacji, że nastolatki postrzegają kogoś przez pryzmat ciuchów, gadżetów (noł nejmy są obciachowe itd.), miejsca gdzie spędziło się wakacje.
A gdyby tak prześledzić blogi modowe, fb, instagram, ma się wrażenie jakby było się znowu nastolatkiem, a inni wokoło walczyli o status gwiazdy balu, albo chociaż chcieli być w grupie na topie.

"- I co ci po tych sukienkach, Ira? Powiedz, po co ci one?
- Po to na przykład - zastanawia się chwilę - żeby podobać się ludziom, żeby Bruno zwracał na mnie uwagę, żeby dziewczyny chciały się ze mną przyjaźnić.
 - Och, Ira! - Aż wstaje z emocji. - Jaka ty jesteś dziecinna. Myślisz, że sukienka coś zmieni? Ty nie potrzebujesz sukienki! Ty potrzebujesz miłości, przyjaźni i uwagi."

   Sama do niedawna byłam taka dziecinna, ale zmądrzałam - lepiej późno, niż wcale.

2. Beata Wróblewska "Wszystko świetnie."

  Dzieje się często, iż podczas czytania książki mam swojego ulubionego bohatera, nawet gdyby inne postacie są także urocze. Ta powieść skrzy się humorem, ciepłem rodzinnym - niczym u M. Musierowicz (naprawdę!). A moją ulubioną postacią jest tatuś - pesymista (ma to swoją przyczynę), próbujący swoim malkontenctwem zaczarować przyszłość - żeby nie było gorzej. Znacie ten niepokój, kiedy się wszystko świetnie układa, a strach, że przyjdzie za to zapłacić, kładzie cień na waszą radość?

"Leżeli w swoim cieple i ciszy. Tatuś kochał ten moment wspólnego zasypiania, kiedy dzień został już zamknięty i pożegnany. Zwyczajna chwila, a wciąż bardzo poetyczna. Nagle się przestraszył swojego szczęścia. Pomyślał, że za takie piękne chwile człowiek musi potem zapłacić jakimś nieszczęściem i cierpieniem, więc żeby nie było tak pięknie westchnął:
 - Serce mnie boli, niedługo umrę. I jak wy sobie beze mnie poradzicie?
 - Mmmm... mówisz tak od dwudziestu lat. Nie pal tyle, to może jeszcze trochę pożyjesz - mruknęła mama i przytuliła się mocniej."

Nie uwierzycie, ale czasami podobnie marudzę. Tatuś także lubi "Sjestę" Kydryńskiego;)

  Ponad to znajdziecie tu wiele, ciekawych postaci; trzy siostry: Malwinę, Klarsona, Anulkę; mamusię - Pysiulka.

"  - Nazywam się Gerda, a Cielak ma na imię dzisiaj Sukinkot.
- Sukinkot? Skąd ty znasz takie słowo?
- Pan Owczarek mówił do kopczyka: zobaczysz, dopadnę cię sukinkocie. A przecież kret nazywa się Pedofil, a kotem jest Cielak. I nie jest kotem żadnej suki.
- Teofil, Aniu, przepraszam, Gerdo, Teofil. Kret nazywa się Teofil - poprawił tatuś."

3. Barbara Kosmowska "Buba. Sezon Ogórkowy." 

  Zakochałam się w "Bubie", a najbardziej w dziadku, postaci ze zgryźliwym poczuciem humoru.
Ha! Te jego potyczki słowne z parą sąsiadów (Mańczaków), toż to istne życiowe majstersztyki.
O:
" - Właśnie. Pomoc - przytaknął równie rozemocjonowany Mańczak.
- A cóż ja, zwykły emeryt, mogę dla państwa zrobić? - wpadł w fałszywie skromny ton dziadek. - Państwo wiecie, że emeryt w tym kraju mniej znaczy od dziecka. Nawet becikowe mi się nie należy, choć czas pampersów już blisko..."
" - Biedactwo - westchnął dziadek bez grama współczucia. - Ale nie dziwota. Te jej operacje plastyczne kosztują pewnie tyle, co urządzanie mieszkania. Bo to jest proszę was, podobna inwestycja - rozwinął myśl dziadek. - Trzeba zakładać nowe tynki, poprawiać kontury, meblować szczegóły anatomiczne..."

  Warto dla dziadka zarwać noc. Zwłaszcza jego określenie odniosłabym do mojego t-shirtu z suszarą. Parafrazuję: zaspokaja on moją potrzebę ekscentryzmu;).
Jako wielbicielka lumpexów przywłaszczam sobie dziadkowe określenie: lumpenproletariat;D.

Ściskam szczerze:)

Komentarze

  1. Znowu masz fajnie na głowie. A ołówek piękny i fajnie zestawiony.
    Ja widzę w swoim dziecku te same emocje, które pamiętam z dzieciństwa. Dzięki temu jest nam się łatwiej dogadać, choć to jeszcze niezbyt zaawansowany level trudności:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Może dlatego, że moje dzieci są płci męskiej, wciąż mnie zadziwiają - mężczyźni są jacyś dziwni;). Ale mamy też ponad płciowe/pokoleniowe dziecięce upodobania - słodycze i gry komputerowe!

    A głowa dąży do ideału: skrzyżowanie Rachel McAdams z "Detektywów" i Zanity;)

    OdpowiedzUsuń
  3. baaardzo lubię ten program, jak i TVP Kulturę w ogóle :) mam nadzieję, że zmiany kadrowe na stanowisku dyrektorskim nie obniżą lotów, bom zła na te roszady wielce.
    Agnieszka Kacprzyk to o moja blogowa znajoma z dawnych czasów bloxa. czytałam jej "Klinikę kukieł",
    ale tej dla młodzieży nie.
    w Nowym Roku samych dobry chwil Ci życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam nadzieję, że TV Kultura będzie nadal na takim świetnym poziomie, gdzie dyskusje, polemiki, piękna mowa.
      Gratuluję koleżanki "z bloga", bardzo podoba mi się jej pisarstwo i na pewno jeszcze po coś sięgnę.
      Tobie też wszystkiego dobrego w NR:)

      Usuń
  4. Śliczny zestaw i koszulka bardzo fajna.
    Fajnie, że czytasz książki przeznaczone dla najmłodszych po to, by zrozumieć własne dzieci, to jak czują i z czym muszą się borykać. Mało który rodzic zadaje sobie taki trud.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Asiu:)
      Czytanie takich książek uczy dystansu do życia rodzinnego, co za tym idzie znajdowania humoru w sytuacjach wydawałoby się denerwujących, typu: ginące części garderoby, uwagi w dzienniczku itd.
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  5. Koszulka z niebanalnym napisem dodaje temu zestawowi nonszalancji. Niby poważnie, a jednak z nutą szaleństwa. Jeśli chodzi o klasyki typu szpilki oraz mała czarna, to nie mam żadnych z tych rzeczy. Po pierwsze, w przypadku tego obuwia mam wybór albo zdrowie, albo szpilki - wybór należy do ciebie. Po drugie, nasze kochane polskie chodniki, nawet jeśli są nowe, to od razu wykrzywione we wszystkie strony. Zatem wniosek jest tylko jeden - w szpilkach mogę tylko stać i robić za manekin. W małej czarnej czuję się jakbym była na bardzo nudnej imprezie dla bardzo poważnych i smutnych ludzi. Widocznie bycie stateczną panią domu raczej mi nie grozi. Wszelkie klasyki i rzeczy typu "musisz to koniecznie mieć w swojej szafie" skutecznie mnie odstraszają od zakupu. Najlepiej definicję klasyki podsumowała Maria z bloga "Ubieraj się klasycznie" - klasykiem jest to, co lubimy nosić, co jest naszym stałym elementem garderoby oraz dopełnia naszą osobowość.
    Wspomniałaś o czymś ważnym, że osobowość tworzy styl, a nie odwrotnie, bo jak to powiedział pewien klasyk "wsad jest najważniejszy" (tylko nie wiem, czy odnosiło się to wyłącznie do sfery fizycznej, czy też dotyczyło to także tej umysłowej). Jedno jest pewne, żeby nosić niebieskie lub różowe włosy, nie będąc przy tym nastolatką, trzeba mieć wielką osobowość. Program telewizyjny,o którym piszesz będę musiała koniecznie obejrzeć, ponieważ dyskusje o książkach i szeroko pojętej kulturze są o wiele bardziej ekscytujące od polityki. Właściwie jestem za tym, żeby tylko takie programy były w telewizji.
    Jestem świeżo po książce Sylwii Chutnik "Cwaniary" - szalenie ciekawa i zmuszająca do refleksji. Cztery kobiety walczą przeciwko złu wykorzystując swoje pięści. W osobie Haliny, będącej w ósmym miesiącu ciąży, która potrafiła walnąć z dynki niejednego chłopa, rozpoznałam autorkę powieści. Mnie w szczególności spodobała się Bronka, taka miejska pedantka, czyhająca (zawsze w szpilkach i sukience) w nocnych autobusach na bandy pijanych i agresywnych. Jak pozostałe dziewczyny miała mocny cios i szacun na dzielni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A propos szpilek dodałabym jeszcze kostkę brukową (nie jeden obcas mi zdarła)i problem co do nich? W sensie skarpety/podkolanówki, bo akurat szpilki nosiłabym częściej do spodni, a nie oszukujmy się - polska pogoda przejściowa, nie nadaje się do gołej stopy. A na zdjęciach tak fajnie to wygląda;).
      Czarne sukienki przywdziewam na rodzinne okazje np. Wigilia, pogrzeby (tych coraz więcej), kiedy to wypada być stateczną i skromną;).
      W innych wypadkach jest okazja w końcu poszaleć, więc po co się ograniczać, skoro nie jest się ignorantką w dziedzinie mody?
      W TV Kultura polecam jeszcze "Halę odlotów", zachwycam się piękną polszczyzną w wykonaniu prowadzących i gości. Jak przyjemnie słuchało się wczoraj wypowiedzi Jana Englerta.
      "Cwaniary" powiadasz? A to ja chętnie - może zaczerpnę z bojowego ducha;)

      Usuń
  6. Ostatnio trafiam na same dobre książki (nieźle zaczął mi się ten rok, poprzedni też zakończył się dobrze). Dzięki Tobie i Patyczakonowi (muszę jeszcze zostawić komentarz dziękczynny na blogu "Parapet Story") totalnie pochłonęła mnie proza Zygmunta Miłoszewskiego. Zaczęłam od "Gniewu" (wiem, że od końca, ale gdy jest popyt na dzieła jakiegoś pisarza w bibliotece, to bierze się to, co jest). Nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się przeczytać tylu książek jednego autora, a zaznaczam, że jestem odporna na większość nowości czytelniczych, wielkich nazwisk oraz obiecujących debiutów - summa summarum - trudno mnie przekonać. A tu, normalnie przepadłam. Te nazwiska, ten humor wpleciony w makabryczne morderstwa (u Miłoszewskiego nawet zbrodnia nie ogranicza się do zwykłego zadźgania lub zastrzelenia ofiary), ta słowna wirtuozeria, ogromna wiedza oraz doskonałe wczucie się w duszę Polaków - dla kunszt pisarki na najwyższym poziomie.
    Jak skończę "Bezcennego" oraz parę innych książek to wezmę się za "Detektywa Kefirka", po w czytaniu lubię stosować swoisty płodozmian - raz na poważnie, raz z humorem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Patyczakowi "wpadłam" na Joannę Fabicką i Johna Greena (wspaniały!), więc koniecznie napisz ten komentarz, by zagrzać ją do częstszego pisania;).
      Ach, Miłoszewski i ten wgryz w polską rzeczywistość, tak jak w europejską Houellebecq'a, którego ubóstwiam i nie mogę się doczekać, kiedy będę dzierżyć w łapach jego nową książkę "Uległość" - jest w mojej biblio, a ja ustawiłam się w kolejce;)
      Po Kefirku, polecam Filipka tej samej autorki - terapia przez rechot;).

      Usuń
    2. O kurczę! Dzięki dziewczyny!!! :) Postaram się pisać częściej, zwłaszcza o książkach, bo ponoć książki "nieprzegadane" ulatują z głowy - potem zostaje tylko gmeranie w pamięci i zastanawianie się nad tym "o czym u licha była ta książka?", toteż zżynam od Pilcha i prowadzę zapiski "brudnopisarskie" o tym, com przeczytała, bo demencja nie zna dnia ani godziny. :*

      Usuń
  7. Co prawda dzieci nie mam i w moim dzieciństwie nie było dużo miejsca na szpan, bo przypadało ono na lata dziewięćdziesiąte, gdzie szczytem mody była bluza z postacią z kreskówki przywieziona z Niemiec, to jednak obecnie dzieci są pod dużą presją, żeby nosić markowe ubrania oraz używać najnowszego sprzętu elektronicznego. Nie masz, to się nie liczysz. Smutne to, bo to przede wszystkim szpan za pieniądze rodziców, którzy często wyrządzają młodym krzywdę, kupując drogie rzeczy, bo tym samym pokazują dzieciom, że liczy się tylko kasa i to, co możesz za nią kupić. A przecież życie nie jest łatwe, zarabianie pieniędzy to nie leżenie na plaży,a szybkie przyzwyczajenie się do drogich, markowych rzeczy trudno jest wykorzenić, bo one dają poczucie własnej wartości, są przepustką do towarzystwa i często wątpliwej jakości przyjaźni. Wśród młodych i starych zapanowała segregacja ze względu na stan posiadania, dlatego staram się jak najdalej trzymać od wiecznie szpanującego towarzystwa - przynajmniej nie ucierpi na tym mój portfel.Cieszę się, że moje dzieciństwo mijało w skromnych latach, bo ja nadal potrafię cieszyć się z drobnych rzeczy.
    Pozdrawiam ciepło :)
    P.S. Ale się rozpisałam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nawet gdybym chciała szpanować, to nie mam czym; jak to kiedyś powiedziała mi pewna osoba: "za wysokie progi na moje nogi";). Ale nie leję łez z tego powodu, bo umarłabym z nudów ględząc o trenerach osobistych, dietach, samochodach i dochodach/kasie. Na szczęście wokół mnie są fajni ludzie i w większości mają poczucie humoru.
      Trochę się boję jak to będzie dalej z moimi dziećmi w szkole, na razie nie widzę "wyścigu szczurów". Jeśli chodzi o ubiór to uczę ich jak ubrać się stosownie do okazji, dbać o szczegóły (czyste uszy, czyste buty i zadbane fryzury;).
      Pozdrawiam jak najcieplej:)

      Usuń
  8. jak to Ludziska potrafią tyyle na/pisać ;)..ja to jakiś dziwak chyba jestem..
    ..'miło' się Ciebie ogląda i czyta również :))

    OdpowiedzUsuń
  9. A coś fajnego lekturowego dla 2,5 latka możesz polecić?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba klasykę - mój syn w tym wieku uwielbiał baśnie, wiersze Brzechwy oraz takie małe, stare książeczki z serii "z wiewiórką".

      Usuń
  10. No tak, od razu pomyślałam, że ten nadruk na koszulce jest bardzo zupełnie Twój;) Ładny ten spódniczkowy wzorek, w ogóle krój tego i połączenie z t-shirtem. Patrzę z zazdrością, bo chciałabym żeby mi się chciało kobiece spódniczki i rajstopy w czas względnych chłodów ubierać;)
    W kwestii klasyków odzieżowych, myślę, że dla wielu osób mogą być one różne. Np. jeśli nie lubię czarnych sukienek, a wolę coś o podobnej randze elegancji w innym stylu to po co mi mała czarna? Granatowa rozkloszowana czy szara w literę A będzie równie dobra;) Ważne, żeby wiedzieć co się na pewno sprawdzi i w czym się będzie czuło dobrze.. no i jeszcze trafić na takie rzeczy w sklepach czy lumpeksach, bo to wcale nie takie łatwe;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię kobieco wyglądać, niezależnie od pogody:)
      Oj, tak czasami za jakąś rzeczą trzeba się nabiegać, tak właśnie miałam z granatową kurtką, bo miała być, prosta, ciepła, nie pogrubiająca;) i do tego z możliwością prania w pralce. Co się namierzyłam to moje;)

      Usuń
  11. Dziadek z "Buby..." mnie zauroczył, więc zdybam ową księgę i czytnę, bo ja na zgryźliwe frazy łasam, jak mój "sukinkot" Spaślak na pieszczoty o piątej nad ranem. Aktualnie w "Przejęzyczeniach. Rozmowach z tłumaczami" Zofii Zaleskiej się zaczytuję i zachwycam, i dziwię, żem taka głupia była i o tym ile zależy od tłumacza - niewiele myślała. Rewelacyjne rozmowy, bardzo cenne i wiele wnoszące do postrzegania literatury przez ludzi, dla których ma ona w ich życiu zaszczytne miejsce. Zakreślam ołówkiem i karteczkami-samoprzylepkami ważne dla mnie fragmenty i jaram się, oj jaram, bo jak to ja - wiecznie się czymś jaram, bo bez tego jarania byłoby mi w życiu trochę za zimno :) Spódnica szałowa, ale ten t-shirt wymiata. Swego czasu chorowałam na t-shirty z Pan Tu Nie Stał, zwłaszcza ten, na którym "wieś tańczy i śpiewa", co zresztą sugeruje niebieski napis "Balanga", ale cena mnie odstraszyła. Niemniej jednak chorować chyba nie przestałam i w końcu zakupię - przynajmniej narobię szumu w Leżajsku, bo tu już krzaki jak w westernie po ulicach się przetaczają i brakuje egzotyki:D A wracając jeszcze do czytania książek dla młodzieży - czasem znajduję w nich więcej wartościowych treści, niż w niejednej książce dla dorosłych i dlatego wiem, że nigdy nie porzucę czytania literatury dla młodzieży, poza tym w pewnych kwestiach młodzieżą czuć się będę chyba zawsze :) Pozdrawiam z zadupia mego zaśnieżonego, jednakowoż masochistycznie przeze mnie ukochanego :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja kotka ostatnio utyła i mówią na nią Grubaska;)
      Coraz więcej takich t-shirtów a la Pan Tu Nie Stał, wiele marek współpracuje z fajnymi artystami i to jest super!
      Co do książek dla młodzieży słusznie prawisz i to jest powód, dla którego nie mogę się odkleić od tego "segmentu".
      Też kocham swoje zadupie, zmrożone dziś i białe, patrzeć tylko, że niedługo będę niczym Emily Dickinson i zatonę w swoim pokoju, a z ludźmi będę gadać przez uchylone drzwi, albo...łącze internetowe;)
      Dzięki za polecenie książki, zapiszę w kalendarzu.
      Pa, pa:*

      Usuń
  12. Odpoczywam u Ciebie, zawieszam się, cieszę oko i potrzebę słowa. Jak niezwykle smakowite kąski wybrałaś z lektur - przytaczaj, obdarzaj! Włosami niezmiennie zachwycona, a i spódnicą, którą niebanalnie zestawiłaś z t -shirtem przesłaniowym :) "Cappuccino" uwielbiam i oglądam regularnie. Zawsze też czekam na strój Karoliny Sulej - jest ona także autorką książki "Modni. Od Arkadiusa do Zienia". Uwielbiam erudycję Anny Kałuży i jakąś taką swojskość Sylwii Chutnik. Książką Garance zostałam obdarowana świątecznie( na własne życzenie) i zachwycam się szatą i poczytuję po trochu ( sporo humoru i dystansu do siebie u autorki) - i dotykam, wącham, rozciągam w czasie, by wracać. I fragment fryzjerski dla Ciebie;) :"Może żyłam nie swoim życiem?( Może tkwiłam w pułapce życia długowłosej dziewczyny, choć powinnam być krótkowłosa?)". Pozdrawiam radośnie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Dziękuję za miłe słowa:). Książkę K. Sulej z chęcią przeczytam - będę szukac. Też tkwiłam kiedyś w pułapce długowłosej dziewczyny - tak bardzo chciałam się podobać, po okresie noszenia czarnych, krótkich włosów, później prawie łysiny. A teraz? Teraz jest tysiąc możliwości, a ja zamierzam bawić się włosami;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Chcesz coś napisać? Śmiało! Najwyżej odgryzę rękę jeśli nie będzie mi się podobać ;D