Coś dla duszy, coś dla ciała







  Miałam ochotę napisać, że pięknie, ptaszki ćwierkają, drzewa szumią, spokój i cisza, a pod stopami skrzypienie desek. Że w końcu jestem zadowolona: z domu, z pracy, z dzieci z siebie.
Chciałam i napisałam, choć przez chwilę miałam skrupuły, że się powtarzam, a niektórzy pewnie pomyślą to co mówi moja mama, gdy do mnie dzwoni: "A u ciebie pewnie znowu dobrze (z przekąsem)." A ja jej na to: "A co, mam kłamać?".
 Pewnie, zdarzają mi się gorsze dni, gdy wydaję się sobie gruba i z byle powodu chce mi się płakać. Wtedy jednak wolę zamknąć się w swojej dziupli i przeczekać. Uważam, że ludzie mają dostateczną ilość swoich problemów, a poza tym nie lubię użalania się nad sobą i zdawkowego pocieszania.

  Cieszę się jak wariat z każdego drobiazgu, tak właśnie postanowiłam oswajać lęki (przed śmiercią szczególnie) - wdzięcznością. Mam swoje rytuały, które sprawiają mi radość, jak np. środowe wyjście do mojego ulubionego lumpeksu (kg wtedy kosztuje 20 zł - co tydzień wymiana towaru). Czuję ekscytację, bo zazwyczaj natrafiam na coś fajnego. Są tam świetne sukienki, spodnie (dżinsy zwłaszcza!), koszule, buty. Ostatnio nabyłam dwie pary dżinsów (na zdjęciu jedne z nich), których fason strasznie mi się podoba, ale w sieciówkach kosztują o wiele za drogo;), kwiecistą sukienkę, ciekawe t-shirty.
W innym sh, trafiłam na fajne buty: te co mam dziś na sobie i espadryle w biało-błękitną krateczkę za 9 zł.
Cieszą mnie kwiatki i wyrastające warzywa w moim ogródku, trafił się nawet szczypior, który sam się zasiał. A na skalniaku rozrosła mi się mięta.
Sezon świeżych owoców i warzyw sprawia, że eksperymentuję w kuchni.
Ostatnio zrobiłam pyszną zupę szparagową z młodymi ziemniakami (przepis TU), a na drugie naleśniki z truskawkami. Niebo w gębie!


  Lubię też do zielonej herbaty lub kawy poczytać ciekawą gazetę.
W tym miesiącu padło na "Sens". Katarzyna Bonda na okładce podziałała jak magnes. Po przeczytaniu, stwierdziłam, iż nawet tylko dla tego wywiadu było warto.

" Wybaczyłaś sobie?

Chyba tak, ale nigdy nie możesz powiedzieć, że na sto procent, to nie matematyka. Bardzo możliwe, że piszę takie, a nie inne książki, ponieważ znajdowałam się po jednej i po drugiej stronie. Jednocześnie byłam sprawcą i ofiarą, bo kiedy jesteś sprawcą, to jesteś też ofiarą - losu... Byłam już dziennikarką, scenarzystką, teraz jestem pisarką. Znalazłam swoje miejsce, dobrze się w tym czuję, mieszczą się w tym wszystkie moje dziwności i kreacje (...)"

Ha! Ostatnie zdanie odpowiada na pytanie czemu jeszcze piszę bloga.

Wracając do Katarzyny Bondy...jeszcze bardziej polubiłam ją dzięki temu wywiadowi. Piękna i silna kobieta. Właśnie wgryzam się w "Okularnika".

Nr czerwcowego "Sensu" poświęcony jest tematowi: "Jak zacząć życie od nowa?".
Temat nie dla mnie, gdyż nie chciałabym zmieniać niczego w swoim życiu, nie pamiętam, kiedy byłam tak spokojna i zadowolona z tego co jest. Czyli jest dobrze.
Zawsze jednak z ciekawością czytam porady (pisarki i terapeutki) Ewy Nowak dotyczące dzieci - korzystam, nie powiem;).
Ciekawy jest też artykuł o dendroterapii; najpierw czytałam go z pobłażliwym uśmieszkiem (przytulać się do drzewa? phi;), a później stwierdziłam, że coś w ty jest. W moim ogrodzie mam większość wierzb, które są moim ulubionym gatunkiem. Ponoć działa uspokajająco, co by się zgadzało;)).

  Nowe "Elle", kupiłam ze względu na kieszonkowe wydanie (bo tańsze) i żeby sobie coś "pooglądać".
A tu nie tylko wywiad z Julią Delpy, ale i z Mariuszem Szczygłem. Zdziwił mnie "w takim piśmie" artykuł pt. "Obsesja niejedzenia" - o szaleństwie diet, które ostatnio są bardzo modne, ale czy zdrowe?
Coś czuję, że niedługo powróci moda na "normalne" jedzenie i na instagramie będą królować kanapki z pomidorem i jajecznica ze szczypiorkiem;).




Komentarze

  1. 1 a ja dzisiaj zrobiłam konfiturę z truskawek i też cieszę się jak wariat ;))
    2 drzewa obejmuję..działa :)
    3 fajne te portki i świetna całość! farciara z ciebie, ze takie rzeczy znajdujesz w ciuchu :))
    pozdro

    OdpowiedzUsuń
  2. Trachę z zadrościa przeczytałam Twoje "...nie chciałabym zmieniać niczego w swoim życiu, nie pamiętam, kiedy byłam tak spokojna i zadowolona z tego co jest. Czyli jest dobrze."
    Ja nad tym pracuję, ale cięzko mi idzie :(, a przeciez to wszystko zalezy tylko od nas, od naszego nastawienia i zmiany naszego punktu widzenia.


    Mam nadzieję, że uda mi się wkrótce to samo powiedziec o sobie :)

    Pozdrawiam Cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno Ci się uda!
      Dużo jest prawdy w tym co piszesz...
      Całus :*

      Usuń
  3. Ja też uwielbiam się cieszyć drobiazgami! Niewiele do szczęścia potrzeba :)
    Co do zakupów w ciucholandach - ostatnio obłowiłam się w kilka takich świetnych rzeczy! Mam nadzieję, że uda mi się choć część pokazać wkrótce na blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziś czymś wartościowym do czytania są Twoje posty na blogu, bo nadrabiam pochorobowe zaległości - niestety stare sprawy się odezwały, ale mam nadzieję, że będzie ok. To, w jaki sposób piszesz o tych małych rzeczach, które sprawiają Ci radość, o tych swoich rytuałach, o codzienności jest zaraźliwe. Wyziera z tego wszystkiego taki spokój, jakaś taka harmonia, na której chciałoby się zagrać hymn na cześć życia. Nieważne ile nie zaglądam do internetów - pierwsze co robię, kiedy wracam to od razu pakuję się do Ciebie na bloga, a tu zawsze coś dobrego, wartościowego i dla mnie ważnego (potem lezę na Pinteresta, bom się chyba uzależniła od pinterestowych fotek, ale to temat rzeka:)) Nie pozostaje mi w takim razie nic innego tylko iść na ogród, narwać truskawek, zrobić sobie koktajl i po Tuwimowemu: "W ziemię się skłonię błękitnemu niebu. I krzyknę, radośnie krzyknę: - Jakie to szczęście, że krew jest czerwona!" Ścisku, ścisku:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Natalko, no właśnie myślałam, że jakieś stare sprawy były powodem Twojej nieobecności - tęskniłam - więc wracaj do zdrowia!
      Od pinta też jestem uzależniona;)
      Cytat końcowy - akurat!
      Buziak:*

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Juhu, niech żyją małe szczęścia!
    Fajnie, że nie musisz Mamie kłamać :D
    Zgadzam się z Natalią. Ten Twój optymistyczny constans jest czymś, co przyciąga jak magnez.
    Zwłaszcza takie niespokojne duchy jak mnie ;)
    Dobrego tygodnia.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Chcesz coś napisać? Śmiało! Najwyżej odgryzę rękę jeśli nie będzie mi się podobać ;D