Cel na kwiaty








   Kratka, paski, kratka, paski, pieski, paski, kropki.
Ale latem to mam ochotę na kwiaty i to duże! Kolorowe! By bardziej dopasować się do przyrody, która właśnie przechodzi apogeum rozkwitu.
Ogrody i ogródki, z ławeczką, zacienione drzewami, krzakami. Pachnące i dające cień. Od samego patrzenia odpoczywam, ale też chłonę szumy i zapachy.
I smaki, bo rano w piżamie wychodzę z garnuszkiem po maliny do musli. Zrywam miętę, która w tym roku wyjątkowo obrodziła i przyrządzam orzeźwiający napój.
  W ciszy i zanurzona w naturę odpoczywam. Nie muszę leżeć na leżaku za krzakiem, wtedy raczej nie mogę się skupić na czytaniu, o wiele ciekawsze wydają mi się ptaki i gałęzie, do których macham jak Tokue;).
Czasami wystarczy mi widok z okna, albo chwilowe gilgotanie koniczyny.
  Tylko pusta plaża może konkurować z ogrodami.

A na upały, oprócz letnich sukienek, najlepsze są mgiełki. Gdy żar leje się z nieba, jakoś nie mam ochoty doduszać się perfumami. Stawiam na perfumowane mgiełki i pachnące balsamy do ciała. Super orzeźwia oliwkowa woda tonizująca Ziai, dorwałam też w końcu peeling enzymatyczny tej firmy, by kontynuować koreański model dbania o skórę.
Dosłownie pupcia niemowlęcia!;)

 "Schlałem się"


Wiecie dlaczego kocham Kasię Nosowską?
Dlatego:


  Któż z nas nie natknął się na osobę, która za misję przyjęła bycie szczerą dosłownie do bólu (twojego niestety), dociekliwą lub ze specyficznym poczuciem humoru (ale cieszy się tylko ona).

  Zawsze gdy ktoś zaczyna zdanie od: "Jesteś podobna do..." i zwęża oczka, ja w mózgu układam już tysiąc ripost.
Najczęściej byłam podobna do:
Uli Brzyduli (ha, ha, ha, ha - ale śmieszne),
Anny Polony (ale dlaczego nie do Krystyny Jandy? Why?),
Karin Stanek (serio?),
Magdy Umer (to ostatnio z powodu fryzury, ale ucieszyłam się z tego, bo bardzo podoba mi się jej aktualny image).

  Były też oczywiście "pozytywne" porównania do aktorek, ale to zmilczę, bo nie daj Boże znajdzie się jakiś komentator, który będzie chciał mnie sprowadzić na drogę prawdy;).

  Przypominają mi się rozmowy osobami na gruncie rodzinnym, które po prostu MUSISZ przeżyć (na szczęście raz na jakiś czas).
Siedzisz sobie przy kawce i wysłuchujesz:

"- Wiesz, bo ta Kasieńka (imiona zostały zmienione) to taka dobra gospodyni. W domu czyściutko, obrusiki, firaneczki, gacie i skarpetki prasuje. A jak gotuje! Obiad dwudaniowy z deserem, ciasto oczywiście własnoręcznie upieczone. A do tego robi kolejne studia podyplomowe!"

Zerkam na swoje zasłony z Ikei (bez falbaneczek), stos rosnącego prania do prasowania, a w głowie mi kołacze, że ciągle u mnie obiady jednodaniowe (z lenistwa i troski o figurę) - dziś pierogi z kaszą gryczaną. Do tego ja już nie chcę żadnych studiów tylko robię te kursy fryzjerskie (sama się zdegradowałam).

  Monolog trwa, tym razem wzrok przerzucony na mojego męża:

" - A ten Andrzejek to taka złota rączka! W łazience sam kafelki położył i mają ten, te, taki nie brodzik, ale całkiem płasko, tak jak teraz modnie. I wszystko zrobi, bez żadnej pomocy."

  Mąż udaje, że nie widzi korytarza w ciągłym remoncie i pajęczyn zwisających w odległych galaktykach.

Czas na dzieci:

" - A te dzieci jakie śliczne! Takie pulchniutkie dziewuszki, a jakie wygadane! Zawsze ładnie ubrane, z taką fantazją. Teraz są takie cudeńka dla dziewczynek. Różowe sukienusie, a jakie butki!"

Na to wpadają moje dwa umorusane chudzielce, którzy ćwiczyli ślizgi na mokrej trawie (buty do wywalenia), będąc na boju ( na boisku).
Na takie dictum reaguję głębokim westchnieniem, łykam ibuprofen na ból głowy, idę do swojego pokoju, który uwielbiam, biorę książkę do ręki i odpływam. To wciąż dla mnie ważniejsze niż prasowanie skarpetek;).
  A na ostudzenie emocji zraszacz na Ostrowiu Tumskim we Wrocku i stylowa para:)


A jak tam u Was "bez retuszu"?

Komentarze

  1. Dzieci można podzielić na dwie grupy: dzieci czyste i dzieci szczęśliwe, więc wiesz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze się zjeżam jak słyszę jak to u XYZ jest idealnie (niestety to zjeżanie widać) bo odbieram to jako krytykę tego co u mnie. Wiem, ze nie powinnam tak reagować, tylko przyjmować to na miękko :-)
    Wczoraj pan elektryk zasypał męża mego komplementami na mój temat, co wzbudziło moje podejrzenia, ze pan elektryk słabego wzroku. Mąż był wyraźnie zadowolony, ja uśmiechałam się głupkowato, bo jak inaczej to potraktować? Siebie wolę z lekkim retuszem (makijażem) :-) ale generalnie to tak się do siebie przyzwyczaiłam, że mi pasuje.
    Film o Tokue wzruszający, syn zalał mi się łzami na koniec. Mi podobało się wszystko, a zwłaszcza klimat filmu.
    A! I ja też fotografuje kwiaty :-) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepiej się nie zjeżać, że się zjeża;)
      I zobacz czy pan elektryk wszystko dobrze podłączył;)
      Buziaki:*

      Usuń
    2. Wieczorem sie okazało ze jednej fazy nie było ;-)

      Usuń
  3. Z cyklu rozmowy rodzinne: Święta - ja kontra daleka kuzynka,rzadko widywana.
    DK: A weekendy co robicie?
    Ja: Jeździmy po Polsce z z grupką znajomych, zwiedzamy, robimy zdjęcia.
    DK: Ale za pieniądze te zdjęcia? Zarobkowo?
    Ja: Nie, dla przyjemności.
    Nie wiem kto był bardziej zdziwiony. Czy ona moją odpowiedzią czy ja tym absurdalnym dla mnie pytaniem :)
    Także ten tego, trzeba wrzucić na luz i po prostu robić to co nas uszczęśliwia. Mnie nie uszczęśliwia kredyt na dom więc wynajmuję mieszkanie, nie potrzebuję wakacji za granicą bo Polska taka piękna i w tylu miejscach jeszcze nie byłam, skarpetek nie prasuję... Nie potrzebuję wielu zer na koncie, żeby czuć się szczęśliwym człowiekiem. I chciałabym, żeby inni potrafili to zrozumieć :)
    Pozdrawiam,
    Nalevka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Phi, tak nie zarobkowo to strata czasu;)
      Mnie co raz więcej mniejszych rzeczy uszczęśliwia.

      Pozdrowionka:*

      Usuń
  4. Ja to się już przestałam przejmować tym co ludzie gadają :)
    co do retuszu - śmieszy trochę. Dalsza rodzina myśli, że jestem modelką, a dalecy znajomi pewnie obliczają ile ja to muszę zarabiać na blogu i tym co robię zawodowo. Cóż pozostaje uśmiechnąć się i robić to, co się lubi!

    A tak odnośnie retuszu - chyba zrobię wpis o tym, że są blogerki, które nie dość, że się nie malują, to jeszcze nie używają photoshopa :D

    uściski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ludzie uwielbiają liczyć cudze pieniądze - ile ja się nasłuchałam o 500+; a że sąsiadka z szóstym w drodze i co, będzie miała 3 tys., mogli dać chociaż 400+!!!
      Straszno i śmieszno.

      Są blogerki, które się nie malują i nie używają photoshopa? Znajdź mi taką po 40, a będę Twoją dłużniczką na wieki ;D

      Usuń
  5. 1. lubię zdjęcia, gdzie osoba fotografująca jest fotografowana jednocześnie.
    2. Kasię Nosowską wielbię. pisałam kiedyś nawet pracę na temat jej tekstów i na podst. jej książki zarazem. polecam! książkę, nie swoja pracę, rzecz jasna ;)
    3. oj byłam podobna do wielu, znam temat, jako dziecko do Heidi (taka dziewczynka z alpejskiej wioski), jako dorosła do Marion z Robin Hooda oraz do Joanny Trzepiecińskiej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. A ja lubię zdjęcia, zrobione bez zapowiedzi.
      2. Nie wiedziałam, że Nosowska książkę napisała - ciekawa jestem...
      3.Marion i Joanna Trzepiecińska to przecież śliczności:)
      Pozdrawiam:*

      Usuń
  6. Magdo! Dzięki za podpowiedź z wodą tonizującą z Ziai, to teraz mój letni kosmetyk nr 1 na zmianę z żyworódką w płynie i spacerami w letnie wieczory. Ileż to ja się nasłuchałam (głównie od obcych ludzi) o tym, że w moim wieku to czas już na dzieci i stabilizację, bo potem będę płakać albo że za często zmieniam pracę, że niczego się nie dorobiłam (choć uważam się za bardzo bogatą, ale bogactwem, którego oczywiści ci ludzie nie zrozumieją), że nie mam tego, czy sramtego. Pomogło to, że stałam się bardziej stanowcza w kwestii dopuszczania do siebie ludzi. Po prostu od takich wampirów staram się trzymać z daleka. A gdy ostatnio jakaś pseudokoleżanka mojej mamy zagadnęła mnie w sklepie i zaczęła maglować najbardziej wścibskimi pytaniami o życie prywatne mojej rodziny, jakie można było wymyślić, to nie wytrzymałam i powiedziałam, że to chyba raczej nie jej sprawa. Usłyszałam, że jestem niemiła, na co ja uśmiechnęłam się i życzyłam jej miłego dnia. Nie wiem, co się z ludźmi dzieje, ale w biurze to samo - non stop słyszę rozmowy tylko i wyłącznie o życiu innych ludzi. A to tamta się ubrała zbyt wyzywająco, a ten jest jakiś przybity ("ciekawe czemu? pewnie ma za mało seksu w domu"), tamta znowu w tych samych spodniach trzeci raz z rzędu przyszła - przykro się tego słucha, więc od jakiegoś czasu noszę do prcy zatyczki i ściemniam, że muszę je zakładać, bo za ścianą wiercą. Do czasu aż przestaną wiercić mam wytłumaczenie - się zobaczy co dalej. Co do Kasi Nosowskiej: cieszę się, że jesteśmy w gronie jej wielbicielek, bo to fascynujący człowiek i mądrze gadający. Ze trzy razy chyba obejrzałam sobie na Ninatece jej rozmowę z Tomaszem Stańko z cyklu "Rozmowy poszczególne" i jeszcze bardziej ją umiłowałam. Polecam Ci Magdulcu koniecznie.
    Bardzo ciekawi mnie, co to za miejsce z Twoich zdjęć, bo jest przeurocze. Ściskam:*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja to nawet ostatnio stwierdziłam, że żyję w luksusach biorąc pod uwagę metraż domu, drzewa na własność i kawałek ziemi. To nic, że podwozie w aucie rdza mi zżarła i niedługo będę jeździć jak Jaskiniowcy, już nie wspomnę o wysokości emerytury(!) jaką mi ZUS wyliczył (może kiedyś będzie 500+ na staruszka;).
    Tak, najpierw pytają o męża, później o dzieci, a jak się pojawią to co takie blade, albo są ciekawi skąd na wakacje, albo kiedy w końcu zrobisz remont tego i owego (a mi się wtedy ciśnie, że szkoda, iż remontu mózgu nie można zrobić;).
    No ale, są różni ludzie jest zabawa:D
    A miejsce to ogród sióstr Klarysek w moim mieście - jedno z moich ulubionych miejsc.
    Tamtaramtam - pa!:)

    OdpowiedzUsuń
  8. W piżamie z garnuszkiem po maliny do musli - rankiem ogród tak cudny, że chyba śniadasz już wśród przerośniętej mięty, a i podobasz mi się ukwiecona taka!
    Za Kaśkę i słowa po felietonie dziękuję Ci ogromnie. Czytałam wzruszona na plaży z maluchem przy sobie, a teraz patrzę i zamieściłaś fragment.
    "To wciąż dla mnie ważniejsze niż prasowanie skarpetek;)" - podpisuję się pod tymi słowami.

    OdpowiedzUsuń
  9. Symboliczne jest to prasowanie skarpetek:D Mnie takie komentarze czy poglądy bardziej bawią niż denerwują. W lustrze innych możemy siebie jeszcze wyraźniej zobaczyć, upewnić się, że grunt którym sami udeptaliśmy jest fajny, a kurs obrany w miarę prawidłowo;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Chcesz coś napisać? Śmiało! Najwyżej odgryzę rękę jeśli nie będzie mi się podobać ;D