Dolina Agaty i Andrew



  Ponoć łatwo jest przeoczyć coś wielkiego, a ja mam nadzieję, że nie stanie się tak z tymże postem, albowiem przygotowałam dla Was solidną porcję zdjęć i wrażeń. A, że z czymś dobrym warto się dzielić, to czemu nie?;)
Ostatni piątek i weekend spędziłam w Dolinie Charlotty. Nazwa brzmi nieco egzotycznie, ale jest to miejsce położone między Słupskiem i Ustką. Dużo zieleni, jeziora, pomosty, ZOO, fokarium (zakochałam się po raz pierwszy!), koncerty (w ten pt.jest koncert Sisters of Mercy - nie moje klimaty, ale może kogoś z Was zaciekawi).
Zostaliśmy z mężem i z dziećmi zaproszeni na ślub Agaty i Andrew (rodzina mojego męża), także klimaty polsko - irlandzkie, londyńskie multiculti.
Zabawa zaczęła się już w piątek - grillem, tak by goście mogli się poznać w "luźnej" atmosferze. Były pląsy taneczne, pląsy po okolicy, ogólnie "niech żyje wolność i swoboda".
W sobotę odbył się ślub w malowniczej kapliczce i wesele.
  Było to najoryginalniejsze wesele na jakim byłam. Para Młoda wraz z bliskimi wykazała się kreatywnością; miejsce zaślubin i zabawy było pięknie udekorowane, nie brakowało niespodzianek typu: profesjonalni artyści tworzyli karykatury dla zainteresowanych gości (kiedyś się pochwalę;), pudło z zabawnymi rekwizytami.
Dalszą opowieść będę snuć przy pomocy zdjęć.

1. Zacznę od siebie;). Na grilla przywdziałam bluzkę w paski, culotty i czerwoną szminkę. Wygodnie by szaleć i tak, żeby komary nie zjadły.


  Natomiast na ślubie i weselu wystąpiłam w prostej, granatowej sukience i butach na płaskim obcasie (to był bardzo dobry wybór - tańcowałam jak szalona i nogi mnie nie bolały;).



2. Przedstawiam Wam sprawców całego zamieszania, oto Agata i Andrew.
Mój mąż dla Agaty jest wujkiem, a Andrew jest Irlandczykiem - zdanie "ni z gruszki ni z pietruszki";).
Agata od 10 lat pracuje w Londynie. Obydwoje są bardzo sympatycznymi i otwartymi ludźmi, co chyba widać, prawda?:)






3. Jaka Młoda Para - tacy goście. Multiculti, różnorodność, swojskość z egzotyką. Wesoło, bez nadęcia.
Byłam zachwycona szczególnie jedną kobietą - Engi - bez pudła zgadniecie jak wyglądała:).




 Agata ze swoją siostrą




4. Jak już wspomniałam Dolina Charlotty to przepiękne miejsce; ma wszystko to co kocham: piękno, przyrodę, zwierzęta. Nic nie jest ostentacyjne i nowobogackie.
Wszystko to zostało jeszcze podkręcone przez detale, o które zadbali Państwo Młodzi.







4. Podpunkt ostatni i bardzo mi bliski - zwierzęta;).
W Dolinie Charlotty jest ZOO i fokarium!
Kiedy z mężem zobaczyliśmy osła (zakochałam się po raz drugi), zaczęliśmy planować porwanie;).
Ale najbardziej rozczuliły mnie foki.
Mój młodszy syn po treningu medycznym (karmieniu fok) powiedział: "Mamo, to było takie słodkie, że chciało mi się płakać." "Mi też" - odpowiedziałam; a on:"To witaj w klubie":)













  Dolina Charlotty to wspaniałe miejsce, dla kogoś kto potrzebuje do odpoczynku pięknych miejsc, zakątków, przyrody, odosobnienia.
Być może i to sprawiło (i disco polo w dawkach minimalnych oraz płaskie obuwie), że bawiłam się do późnych godzin nocnych. Zazwyczaj padałam około północy, otumaniona hałasem i bolącą głową.
Taaak, z wiekiem mam alergię na hałas.
Nocowałam w hostelu w Słupsku (jestem zauroczona miastem), to świetna baza wypadowa do Ustki (jeśli ktoś lubi morze w sezonie - ja zwiałam po 1 godz.) i właśnie do Doliny Charlotty.

  Wróciłam wzruszona pięknem, którego doświadczyłam.
Agatko i Andrew - było wspaniale! Dzięki:)

A Was pozdrawiam i zachęcam do odwiedzenia...fokarium;).
Obok pandy chyba wytatuuję sobie fokę;).

Komentarze

  1. Piękne wesele. W Słupsku już byłam, w Ustce kilka razy, a Doliny Charlotty nie znam. Niestety :(
    O ile o tym miejscu słyszałam, to jakos nie przyszło mi do głowy, żeby odwiedzić. Szkoda.
    A Ty wyglądałas bardzo ładnie. Zazdroszczę Ci trochę tych pląsów do rana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Madziu:) W takim towarzystwie mogłabym imprezować co tydzień - jak za licealnych czasów;)

      Usuń
    2. Maga - to od Małgorzaty :)

      Usuń
    3. Ha! To dzięki Małgosiu;))

      Usuń
  2. Faktycznie obszerna relacja! Lubię takie wesela, które nie są typowe.
    Ja na swoim dotychczas najlepszym weselu byłam rok temu - inny obrządek, udział pastora, mnóstwo serdecznych ludzi, brak alkoholu i jeszcze parę innych czynników złożyło się na świetne wspomnienia i dużo uśmiechu wszystkich gości.
    Wyglądałaś cudnie w obu stylizacjach :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, to ludzie sprawiają, że możesz poczuć się fantastycznie. Ja też bawiłam się na trzeźwo, bo od roku w ogóle nie piję alkoholu;) i świetnie się z tym czuję.
      Dzięki za miłe słowa - buźka:*

      Usuń
  3. Wyglądałaś cudnie, nawet w futrzanej czapie ;-) relacja wspaniała, aż czuję tą atmosferę. W fokarium byłam na Helu i tez się zakochałam. Pozdrowienia ślę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patrząc na obecną pogodę to futrzana czapa akurat ;)
      Dzięki i całusy :*

      Usuń
  4. Zaglądam do Ciebie od jakiegoś czasu, przegrzebałam wszystkie wpisy wstecz i jakoś Cię lubię choć nie znam:-)Zawsze czekam na nowy wpis i ciekawa jestem o czym napiszesz....Bardzo mądre teksty i fajne zdjęcia. Dolina Charlotty wygląda super, wesele na pewno udane. Wyglądałaś bardzo dobrze, wpasowałaś się w klimat. Mam tę sama sukienkę i uwielbiam w niej chodzić. Pozdrawiam . Gosia S.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak to fokę wytatuujesz? A nie osiołka? ;-)
    Pięknie tam, od razu bym pojechała (zwłaszcza jak o zwierzątkach przeczytałam), ale tymczasowo mam dosyć podróży, a to tak dalekoooo.
    Brawa dla państwa młodych za poczucie humoru na dobrym poziomie. Myślę, że też się dobrze bawili na własnym weselu, chociaż z reguły młodzi spięci i przemęczeni.
    Engi świetną kieckę miała.
    Wystrój bomba! Bez zadęcia, swojsko i prosto (ale nie prostacko, co często na weselach spotykane).
    Na widok trzeciego zdjęcia pomyślałam - Madzia piwko sączy, a pianka ze szklanki przewędrowała na głowę :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fokę, osiołka i Bonia;)

      Ha ha, pianka mi do głowy uderzyła;)

      Usuń
  6. Bardzo fajny klimat i tak ładnie. To musiała być świetna impreza;)
    Ciekawa jestem gdzie kupiłaś te buty, bardzo ładne, a skoro dałaś radę w nich przetańczyć całą noc to znaczy, że rzeczywiście wygodne (a to wcale nie takie oczywiste, że w płaskich butach tak się da;). Prosta, granatowa sukienka ładna i elegancka. A culotty, ehhh poluję na jakiś egzemplarz w lumpeksach od ponad roku!;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Buty z Mohito.
      Culottów też szukałam w sh, ale nie znalazłam, może za rok będą;)

      Usuń
  7. Piękne zdjęcia pełne emocji! Niesamowity ślub w cudownym miejscu :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Chcesz coś napisać? Śmiało! Najwyżej odgryzę rękę jeśli nie będzie mi się podobać ;D