Długo o kryminale, krótko o ramonie







  Należę do tych osób, które się boją, ale broją; co w wolnym, moim tłumaczeniu oznacza: na noc zamyka swój pokój na cztery spusty, obkłada się groźnym psem, ma nóż kuchenny pod poduszką a wieczory spędza czytając lub oglądając kryminały.

Ho, ho, czego to moje oko nie widziało. Śledziło ze śmiechem bohaterów Joanny Chmielewskiej, było czujne przy Katarzynie Bondzie, dystyngowane przy Agacie Christie, zasnute mgłą sentymentu podczas lektury Czubaja, pełne uwielbienia dla autora Miłosza Białoszewskiego.
Pewnie mogłabym wydłużyć listę piszących kryminały, lecz poprzestanę na tych, którzy z jakiegoś powodu pozostawili trwały ślad w mej pamięci.

  Często gdy mam do czynienia z kryminałem, zaczyna się on od odkrycia zbrodni, po czym do akcji wkraczają śledczy, profilerzy i inni, którym zależy na wykryciu mordercy.
Czasami też można natknąć się na powieś skupioną na policjantach, dedektywach lub tzw. "samotnym wilku" walczącym ze złem i deprawacją.

  Ostatnio natrafiłam na coś zgoła innego, z czym nie miałam dotychczas do czynienia.
Patricia Highsmith "uchodzi za mistrzynię powieści psychologicznej z wątkiem kryminalnym", co potwierdzam jeśli chodzi o "Znajomych z pociągu". W tej książce śledzimy losy dwóch przypadkowo spotykających się w pociągu mężczyzn i jak to wpływa na późniejsze ich życie. Bo czasami małe niedopowiedzenie, przyjęcie zaproszenia na whisky od nieznajomego, małe wahanie się, opacznie zrozumiane słowa mogą mieć katastrofalne skutki w naszym życiu.
Czyli początkiem jest wniknięcie w myśli danego człowieka, co go kształtuje, czym się kieruje decydując się na zbrodnię.
  Przyznam się szczerze, że na początku wkurzała mnie ta szczegółowość - nawet pryszcz na czole jest odnotowany, ale gdy akcja nabiera tempa zaczyna mieć to znaczenie.

Więc jeśli lubisz kryminały i wciągająco-irytujące ( z naciskiem na wciągające) książki to polecam;). Zamiast zamykać się na cztery spusty, będziesz podejrzliwie patrzeć na nieznajomych z pociągu;).

  Natomiast wcale nie boję się jesieni, z taką ramoneską? Phi;).
Jest to zakup z tzw. wyprzedaży, postanowiłam odważyć się na krótką ramonę, gdyż usłyszałam w jakimś programie o metamorfozach, że taka długość służy niskim osobom - czyli chyba je wydłuża, w sensie daje takie złudzenie;).
Ponieważ, to chyba już ostatnie podrygi typowo letnich sukienek, nakładam je na siebie, kiedy tylko mam okazję. Dziś lumpowa zdobycz w domki, drzewka i chmurki - często eksploatowana, bo z bardzo przyjemnego materiału i dobrze leżąca.

 Półleżąc na drzewie życzę Wam udanego tygodnia:).


Komentarze