Kocie łby









tok
to
ot
ko
ok
kto
KOT

 Będzie kocio - miodzio. Zastanawiam się od kiedy oprócz psiary stałam się kociarą...
Sprawa jest prosta - odkąd zachorowała śp. Migotka i po operacji musiała poleżeć w domu.
Dotychczas koty, które miałam były przybłędami i wolały wolność na świeżym powietrzu. Stary, nieżyjący już Bazyl, który pierwszy przybłąkał się w moje progi. Dziki, szczerbaty parchacz, który obezwładniał wzrokiem.
 Później przyszła nie wiadomo skąd Panna Migotka, piękna, dostojna i bardzo niezależna.
Była z nami 8 lat dopóki samochód jej nie potrącił.
Zostały po niej zdjęcia, rysunki, wspomnienia, anegdotki oraz to, iż zaczęliśmy udomawiać obecne koty. A im bardziej się o coś dba, więcej czasu przebywa z danym stworzeniem, tym mocniej się kocha.
Tak zostałam kociarą - mówcie mi Violetta!;)

  Charles Bukowski w książce "O kotach" pisze, że woli obserwować koty niż gapić się w telewizor.
Całkowicie się z nim zgadzam, bo kot to chodząca zagadka, nigdy nie wiesz co zrobi, gdzie się położy spać; czasami całą rodziną szukamy jakiegoś kota, obawiając się czy go nie zamknęliśmy w szafie, zasunęliśmy w szufladzie razem z pościelą.
Nie wiesz co się takiemu kotu spodoba, np. kupisz piękne legowisko za 45 zł w BricoMarche, a ono woli spać w kartonie albo na poręczy schodów. Ze specjalnego drapaka dawno już zrezygnowałam, za niego robi zielony "kubełkowy" fotel.
 
  A teraz wyobraźcie sobie co to za gratka dla kogoś kto lubi koty i poezję, dostać wszystko w miksie.
Widzisz zakochanego i uśmiechniętego (!) starego cynika Charlesa na zdjęciach z kotem.
Czytasz wiersze o kotach i znowu myślisz: "On znał się na życiu".
Miał dużo kotów, mimo tego całego srania i karmienia.
Lubił te po przejściach.

"Dobrze mieć przy sobie kilka kotów. Kiedy źle się czujesz wystarczy na nie spojrzeć i zaraz ci się poprawi humor, bo one wiedzą, że wszystko jest tylko takie, jakie jest."

Obecnie mam trzy koty - dziewczyny, noszą męskie imiona, choć w wypadku Yody to nie wiem czy to męskie, nijakie czy bardziej kosmiczne.
Zacznę od najstarszej stażem i najczarniejszej - Mariana.


Marian to kot mojego najmłodszego syna, on go wypatrzył u teściowej, której akurat wtedy ktoś podarował kilka kotów. Marian nie jest pieszczochem, no chyba, że ktoś jest moim młodszym synem, tylko jego się słucha. Lubi skakać po drzewach, spać w szafie, pudełkach i na środku stołu;). Krok ma dostojny i spokojny. Ma okrągłe, żółte oczy - jest dla mnie najwdzięczniejszym tematem do malowania. Nie miauczy tylko mruczy, ewentualnie prycha i syczy na Yodę;).


Henia, nieco młodsza od Mariana została przywieziona z pewnego wesela. Już wtedy miała "łobuza" w oczach i długie, białe wąsy, które nas zauroczyły. No dobra, pomyślałam, zgodzę się na drugiego kota - mam problem z odmawianiem, zwłaszcza jeśli chodzi o męża;).
Henryka obskubała wszystkie kwiaty, które nie były kaktusami, a te co to przeżyły zostały dobite ugniataniem przez głowę Heńci - lubiła bowiem spać na parapecie z głową w doniczce.
Henia była kiedyś strasznym dzikusem, nie znosiła głasków, tulenia itp. Zmieniła się po porodzie (już jest po sterylizacji, po prostu wcześniej antykoncepcja nie zadziałała;), wyciszyła, wysubtelniała, stała się niemal pieszczochem. Jest bardzo szybka i ma bystre, ostre spojrzenie.



 Yoda to ten mały, czarno-biały czort. Imię nadał jej mąż ze względu na uszy (i oczy). Jest dzieckiem Heni, miała troje rodzeństwa, dla którego znaleźliśmy inne domy. Yody długo nikt nie chciał, więc stwierdziliśmy, że ją sobie zostawimy. Nie wiem dlaczego, ale gdy kupowałam trzecią kuwetę, tknęło mnie, że to było wiadome od momentu kiedy zostało nadane jej to imię;).
  Yoda posiada tajemne moce kasowania maili, lubi łapą jeździć po smartfonie. Śpi z nami i z Boniem, doprawdy nie wiem czasami gdzie mam nogi podziać;).
Ma bazyliszkowe spojrzenie, od którego moje serce nie twardnieje a wręcz przeciwnie. Przypomina nieco Bazyla.

Dziwne to wszystko... teraz najbardziej muszę uważać, by nie usiąść na kota;).

"ROZSĄDNY FACET

kiedy pierdzę
mojemu kotu to
zwisa."

Niech ten wiersz posłuży za reklamę książki Bukowskiego "O kotach" (Dostępna w Empiku - po przecenie jakieś 18zł).

W zasadzie był jeszcze jeden powód, że ta książka mnie przyciągnęła.
Miałam dość kryminałów Patrici Highsmith, zaczynałam za bardzo wczuwać się w postać mordercy;).
Lepiej już brać przykład z kota.

Dlatego trochę dziś na czarno jeśli chodzi o ciuchy.
Płaszcze o męskim kroju ostatnio mnie prześladują. Dopiero co nabyłam fioleciaka, a tu taka okazja w lumpeksie się pojawiła: płaszcz H&M, czarny, długi, na jeden guzik, prosty, w idealnym stanie. Nie wierzyłam swojemu szczęściu. Po nogach majtają się culotty w prążki (Zara), które przy moim wzroście wyglądają jak palazzo;). Do tego kardigan w haftowane kwiaty też z sh i ciepła czapa z Zary - zauroczył mnie jej kolor no i funkcja grzania, tak potrzebna po przebytej grypie.

Violetta pozdrawia  - mua :*

Komentarze